Młodzi biznesmeni z Polskiej Rady Biznesu chcieli podyskutować o gospodarce z kandydatami na prezydenta. Zaproszenie przyjęli: Henryka Bochniarz, Lech Kaczyński, Zbigniew Religa i Donald Tusk. Wtorkową debatę współorganizował TVN 24.
Wszyscy kandydaci byli zgodni: jedną z największych naszych bolączek jest wysokie, najwyższe w Unii, bezrobocie. Inaczej jednak rozkładali akcenty i różne mieli recepty na walkę z bezrobociem.
Największym polskim problemem jest bezrobocie. Uporanie się z nim to zadanie numer jeden dla prezydenta – mówiła kandydatka Partii Demokratycznej Henryka Bochniarz.
Jej zdaniem Polska ma ogromny potencjał: dwa mln firm. Wystarczy znieść bariery przeszkadzające przedsiębiorcom: wysokie pozapłacowe koszty pracy, czyli różne składki, nieprzewidywalność systemu podatkowego, nadmierną biurokrację i niewydolne sądy oraz zbyt słaby dostęp do kredytów.
Lech Kaczyński, kandydat PiS, akcentował walkę z patologiami.
Uwolnienie kraju od patologii, przywrócenie wolnej konkurencji to jest to, co może wpłynąć na przyspieszenie rozwoju gospodarczego i uporanie się z plagą bezrobocia – mówił. Dodał do tego "rozbicie układów korporacyjnych" oraz obniżenie kosztów pracy.
A te są w Polsce wysokie: 19,52 proc. to składka emerytalna, 13 proc. - rentowa, 8,5 proc. - zdrowotna. A do tego dochodzą jeszcze składki: chorobowa (2,45 proc.), wypadkowa (od 0,97 do 3,86 proc.), na Fundusz Pracy (2,45 proc.) i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (0,15 proc.).
Ale kto ma ponieść koszty obniżenia składek? Które świadczenia trzeba byłoby zlikwidować? – zastanawiał się Kaczyński.
Zbigniew Religa stawia na: podatek liniowy, stabilne prawo, ograniczenie korupcji oraz "edukację w każdym wieku". Ma to zapewnić Polsce rozwój gospodarczy.
Trzeba uwierzyć w ludzi, w to, że oni sobie świetnie poradzą, gdy państwo nie będzie im przeszkadzać. Bo wrogie państwo opiekuńcze, z nadmiernym fiskalizmem, biurokracją - to jest największy problem – mówił Donald Tusk, kandydat PO.
Mniej polityki, mniej przepisów, mniej podatków – zachęcał. Przypomniał postulat Platformy podatku liniowego "3x15" (PIT, CIT i VAT) i podkreślił, że to skorumpowana biurokracja, a nie przedsiębiorcy, odpowiada za korupcję w kraju.
Donald Tusk ujawnił jak PO - jeśli zacznie po wyborach rządzić - zamierza obniżyć koszty pracy: osoby, które dopiero rozpoczynają pracę, nie musiałyby płacić 13-proc. składki na ubezpieczenie rentowe. Gdyby zechciały, mogłyby same się ubezpieczyć. PO proponuje też znieść składkę na Fundusz Pracy (2,45 proc.).
Trzeba się zastanowić, jak odejść od obowiązkowych ubezpieczeń społecznych na rzecz ubezpieczeń dobrowolnych, brania odpowiedzialności za siebie – dość nieoczekiwanie wyznał Tusk.
Wywołało to konsternację pozostałych kandydatów. - Jeśli zlikwidujemy obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne, to padnie służba zdrowia. To nie jest czas na likwidację obowiązkowego systemu ubezpieczeń, Polska to kraj biednych ludzi. Może za 10-15 lat? - rozważał prof. Zbigniew Religa.
Lech Kaczyński skrytykował pomysł Tuska ostrzej: - To budowanie nowej utopii, tym razem liberalnej.
Miałbym wątpliwości czy odejść od obowiązkowych ubezpieczeń, bo ludzie nie ubezpieczyliby się i w dłuższej perspektywie to by obciążyło pomoc społeczną – argumentował Lech Kaczyński.
Przekonywał, że system obowiązkowy, wymyślony w bismarckowskich Niemczech oraz Wielkiej Brytanii i Danii przeżywa kryzys, bo wydłuża się okres życia i społeczeństwa się starzeją, ale z punktu widzenia solidarności społecznej nie wymyślono dotąd nic lepszego.