Na ponad 140 barów mlecznych w Polsce budżet państwa przeznacza rocznie 18 mln zł. Projekt rozporządzenia, który trafił do rąk właścicieli barów, przewiduje, że w przyszłym roku kwota ta się nie zmieni. Skąd więc strach? Minister chce zmienić warunki przyznawania dotacji. A to oznacza nasz koniec – przekonuje Iwona Gorońska, prezes GSS Społem w Poznaniu. Wtórują jej prezesi spółdzielni w całym kraju.
Pierwsza zmiana to zapis, że dotowane będą tylko surowce wykorzystywane do przygotowania "potraw mleczno-nabiałowo-jarskich". To absurdalny przepis, bo jak mam rozdzielić cebulę wkrojoną do sałatki od cebuli w kotlecie mielonym? Musiałabym mieć dwie niezależne kuchnie, a i tak nie dałoby się tego kontrolować – dziwi się Maria Pyziak, prezes Krakowskiej Spółdzielni Gastronomicznej. W praktyce ten przepis oznacza, że bary staną się wegetariańskie, a to z kolei sprawi, że stracimy sporo klientów i część barów zniknie – zapewnia. Jej słowa potwierdza Marek Kranikowski, stały bywalec poznańskiego baru Przysmak przy ul. Podgórnej. Nieczęsto mnie na to stać, ale lubię raz w tygodniu zjeść mielony czy wątróbkę – zapewnia. Siedząca stolik dalej emerytka Maria Albrecht podziela obawy spółdzielców. Przychodzi do baru codziennie, bo może tu zjeść zupę za niecałą złotówkę: Ja mięsa nie jem, ale jak zniknie z jadłospisu, to i bary znikną. A tego sobie nie wyobrażam – tłumaczy.
Bary mogą zniknąć jednak nie tylko z powodu zmiany menu. Maria Rutkowska, prezes GTSS Społem w Toruniu, tłumaczy, że projekt rozporządzenia niesie też niebezpieczeństwo zmniejszenia samych dotacji, nawet jeśli w budżecie przewidziana będzie taka sama suma. Projekt odbiera nam możliwość doliczenia 20 proc. marży do produktów kupionych w hurcie, zostawiając jedynie 30 proc. marży detalicznej doliczanej już przy sprzedaży w samym lokalu – mówi. Zmiana może - jej zdaniem - sprawić, że dania w barach będą tańsze, ale prowadzenie baru nie będzie się opłacać. Szczegółowo tłumaczy to prezes Gorońska z Poznania: Mamy dostawać 40 proc. dotacji liczonej od ceny surowca. Jeśli ten surowiec będzie tańszy, to i dotacja będzie mniejsza. Z moich obliczeń wynika, że dostanę o 60 proc. mniej – mówi. Właścicieli barów na to nie stać. Społem w Poznaniu dopłaca do barów mlecznych, rekompensując to sobie działalnością cukierni.
Prezes Gorońska, jak i większość właścicieli barów mlecznych w Polsce, wysłała już do resortu pismo tłumaczące szkodliwość proponowanych zmian. Także w warstwie społecznej: Znikną nie tylko miejsca taniego żywienia, ale również kilkaset miejsc pracy, zajmowanych przeważnie przez kobiety w średnim wieku, które nie są konkurencyjne na rynku pracy – podkreśla.
Mirosława Malesa z Ministerstwa Finansów tłumaczy, że resort z uwagą słucha opinii właścicieli barów i po konsultacji uwzględni je w projekcie.