Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Czy wiesz, co jesz?

16 września 2003

Włośnica, gronkowiec, salmonella, a nawet BSE. Z ryzykiem zachorowania na jedną z tych chorób musi liczyć się każdy, kto decyduje się zjeść mięso bez certyfikatu weterynaryjnego.

Zgodnie z ustawą weterynaryjną mięso wszystkich gatunków zwierząt przed dopuszczeniem do obrotu musi być zbadane przez lekarza weterynarii. Ci ostatni i sanepid uważają, że ten wymóg jest respektowany niemal w stu procentach.
Mięso badane jest przed ubojem i po uboju – mówi lek. wet. Stanisław Berbecki z Tyszowiec. – W określonych miejscach na tuszy zwierzęcia stawiamy pieczęcie oraz wydajemy stosowne zaświadczenia. Bez nich mięso nie może trafić na targ.

Na całej Lubelszczyźnie kwitnie jednak ubój domowy. Na wykopki czy święta rolnik zabija świnię na własne potrzeby. Tylko niewielki procent gospodarzy decyduje się na to, by weterynarz przebadał mięso. Wyroby sprzedawane są później często w całej okolicy. Jak to się może skończyć przekonał się dwa lata temu rolnik z okolic Łaszczowa w powiecie tomaszowskim, który wraz z rodziną z objawami wąglika odzwierzęcego trafił na kilka dni do szpitala.

W okresach przedświątecznych na lubelskich osiedlach pojawiają się osoby oferujący do sprzedaży m.in. wieprzowinę. Półtusze przeważnie są nie opieczętowane, co znaczy że mięso nie zostało przebadane przez weterynarzy.
Każdy, kto decyduje się na spożycie takiego mięsa bierze na siebie ryzyko zachorowania np. na włośnicę czy gronkowca – uprzedza Włodzimierz Religa, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Tomaszowie Lubelskim. – Trzeba mieć świadomość tego, co się je.

Tymczasem parę miesięcy temu znowelizowano Ustawę o zwalczaniu chorób zakaźnych, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Weterynaryjnej. Posłom udało się wprowadzić zapis, aby do uboju w gospodarstwach dopuścić nie tylko świnie, kozy i owce, ale też cielęta do 3 miesięcy.

Największy sprzeciw wzbudziła jednak możliwość sprzedaży bezpośredniej mięsa z uboju gospodarskiego. - To nadanie zdecydowanego impulsu dla szarej strefy, nie wspominając o zupełnym braku możliwości zachowania standardów sanitarno-weterynaryjnych i bezpieczeństwa zdrowotnego surowca mięsnego podczas dokonywania ubojów gospodarczych – twierdzi Ryszard Uziębło, prezes Zarządu Wojewódzkiego Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
Według oceny stowarzyszenia szara strefa to aktualnie 25-30 proc. rynku obrotu mięsem i jego przetworami.
Niezbędna jest nowelizacja ustawy z wykreśleniem zapisu dotyczącego przeznaczenia mięsa pochodzącego z uboju gospodarczego do sprzedaży bezpośredniej – wskazuje prezes Uziębło.

Nie ukrywamy, że ten zapis jest bardzo krytykowany przez Komisję Europejską – powiedział nam Wojciech Wojtyra, dyrektor Departamentu Produkcji Zwierzęcej i Weterynarii w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – W tej chwili przygotowywany jest projekt Ustawy o wymaganiach weterynaryjnych dla produktów pochodzenia zwierzęcego i kontrowersyjny zapis na pewno zostanie zmieniony.

Według naszych informacji, rolnicy nadal będą mogli prowadzić ubój gospodarczy, ale wyłącznie na własne potrzeby.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę