Jednorazowe opodatkowanie złożonych w bankach depozytów, co mam mieć miejsce na Cyprze, nie byłoby w Polsce możliwe - ocenili eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Ich zdaniem sytuacja Polski jest inna niż Cypru, poza tym nie pozwoliłaby na to konstytucja.
Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich powiedział PAP, że nie można porównywać sytuacji Polski i Cypru. - To absolutnie nieuprawnione. Procedury bezpieczeństwa dotyczące np. zadłużenia państwa są w Polsce znacznie bardziej rygorystyczne niż na Cyprze i nie pozwalają na nadmierne zadłużenie kraju. Polityka banków polskich znacznie się różni od polityki banków cypryjskich, które kupowały papiery wartościowe rządu greckiego - powiedział.
Barbrich uważa, że kroki podejmowane na Cyprze to przede wszystkim skutki działalności państwa na zasadzie raju podatkowego. Zwrócił uwagę na nieproporcjonalnie wysoką wartość depozytów zgromadzonych w cypryjskim systemie bankowym - w znacznej części pochodzących od obcokrajowców z UE, ale także z Rosji - do PKB Cypru.
- Przez wiele lat zarówno mieszkańcy Cypru, jak i cudzoziemcy lokujący tam pieniądze korzystali z tego, ale teraz ktoś musi za to zapłacić. Zagranica, która ma udzielić pomocy na restrukturyzację banków, uważa, że sami zainteresowani też powinni wnieść coś od siebie - dodał.
Menedżer z Zespołu Planowania Podatkowego w Kancelarii Ożóg i Wspólnicy Marek Szczepanik zwrócił uwagę, że ostateczny kształt podatku od oszczędności, który ma być wprowadzony na Cyprze może się jeszcze zmienić. - Bez względu na to, podobnego rozwiązania w Polsce nie można by wprowadzić z powodów konstytucyjnych. Zgodnie z praktyką wypracowaną przez Trybunał Konstytucyjny, w Polsce prawo podatkowe musi mieć odpowiednie vacatio legis, aby obywatele i firmy mogli się przygotować do zmian - powiedział PAP Szczepanik. - Poza tym podatek musiałby dotyczyć przyszłych depozytów, a nie tych, które już leżą w bankach, bowiem prawo nie może działać wstecz - dodał.
Natomiast prezydent Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski zaznaczył, że w Polsce kasę państwa można zapełnić w inny sposób. - Zawsze głupie rozwiązania są możliwe, ale na szczęście w Polsce nie są one konieczne. Ponieważ nie jesteśmy w strefie euro, w związku z powyższym podatnikom można zabrać pieniądze inaczej. My, w odróżnieniu od Cypryjczyków możemy dodrukować pieniądze, Cypryjczycy musieli zabrać z rachunków bankowych - powiedział.
Dodał jednak - powołując się na Alexisa de Tocquevilla - że "nie ma takiego bezeceństwa, do którego nie mógłby się posunąć nawet najbardziej liberalny rząd, jeżeli mu zabraknie pieniędzy w kasie". - Właśnie krajom UE zabrakło pieniędzy w kasie - zaznaczył.
Wprowadzenie jednorazowego podatku od depozytów jest jednym z warunków otrzymania przez Cypr zagranicznej pomocy finansowej w kwocie 10 mld euro, niezbędnej dla uratowania państwa przed niewypłacalnością. Około 7 mld euro na dokapitalizowanie banków musi wyłożyć cypryjski rząd i podatek ma zapewnić potrzebny do tego przychód.
Agencje podają, że złagodzony plan cypryjskiego rządu przewiduje stawkę podatku dla wkładów mniejszych niż 100 tys. euro w wys. 3 proc. zamiast dotychczas proponowanych 6,75 proc. Natomiast depozyty powyżej tej kwoty miałyby być obłożone podatkiem wyższym niż wstępnie planowano - 12,5 proc. zamiast 9,9 proc. Depozyty przewyższające 500 tys. euro miałyby być obciążone podatkiem wysokości 15 proc. Zdaniem agencji w oczekiwaniu na decyzję parlamentu Cypru w sprawie kontrowersyjnego podatku we wtorek i środę cypryjskie banki pozostaną zamknięte.
Według planów cypryjskiego rządu oszczędzający w bankach mają otrzymać akcje banków w ramach rekompensaty; wartość tych akcji byłaby gwarantowana przyszłymi dochodami z eksploatacji złóż gazu, na których zagospodarowanie liczy Nikozja.
8856808
1