Ponad 500 pracowników grupy Belvedere, producenta alkoholu, protestuje przed Ambasadą Francji. Dlaczego? The Bank of New York oczekuje ogłoszenia upadłości spółki. To oznaczałoby koniec firmy, choć ta spłaca zobowiązania zapisane w planie naprawczym.
Wirtualna Polska dotarła do listu, jaki pracownicy Grupy Belvedere skierowali do ambasadora Republiki Francji. Proszą w nim o wsparcie i przyjrzenie się działaniom tamtejszego Trybunału Handlowego w Dijon. Za kilka dni ma się odbyć posiedzenie, które może zadecydować o przyszłości spółki.
- Czujemy się wstrząśnięci, że na gruncie Republiki Francuskiej, w Trybunale Handlowym w Dijon, dochodzi do aktów, które w sposób jednoznaczny pomijają nasz interes! Interes pracowników i trwałości przedsiębiorstwa, które daje bezpośrednie zatrudnienie około 4.000 osób! W samej Francji, Grupa tworzy przeszło 700 miejsc pracy! - napisali w liście. Ich zdaniem, postępowanie przed Trybunałem Handlowym może mieć podłoże korupcyjne.
Dzisiejsza "Gazeta Giełdy Parkiet" donosi, że 14 lutego Trybunał może anulować plan naprawczy Grupy Belvedere, przyjęty pod koniec 2009 roku, a polegający na spłacie w ciągu dziesięciu lat 550 mln zł zadłużenia. Tylko w ubiegłym roku spółce udało się przelać pierwszą ratę na konto wierzyciela w wysokości 23 mln euro. A pieniądze pochodziły ze sprzedaży destylarni na Florydzie za 48 mln dolarów.
Mimo to The Bank of New York Mellon, reprezentujący grupę wierzycieli Belvedere zarzucił spółce niewywiązywanie się z zapisów planu naprawczego. Mówił on o sprzedaży francuskiej spółki zależnej Marie Brizard, która miała zostać przeprowadzona w 2010 roku.
Przedstawiciele polskiego producenta wódki zdecydowanie odpierają zarzuty. Ich zdaniem sprzedaż zależnej spółki w okresie złej koniunktury światowej nie pozwoliłaby na uzyskanie korzystnej ceny. W liście do ambasadora napisano, że kryzys nie pozwolił sprzedać spółki na "warunkach, które mają zapewnić korzyści przedsiębiorstwu (jego trwaniu), zatrudnionym pracownikom, akcjonariuszom i wszystkim wierzycielom". Jednocześnie podkreślono, że wciąż prowadzone są w tej sprawie negocjacje z ewentualnymi klientami.
Pracownicy spółki uważają, że działania The Bank of New York Mellon przed francuskim Trybunałem to kolejna próba przejęcia praw do polskiej wódki Sobieski. Tym razem prowadzona na gruncie Republiki Francji. Okazuje się bowiem, że polskie sądy już w 2009 roku uznały roszczenia amerykańskiego banku za bezzasadne. Potwierdził to w styczniu 2010 roku krajowy Sąd Najwyższy, który uznał, że bank nie miał prawa wnioskować o upadłość polskiego producenta wódki. W czasie procesu instytucja finansowa nie chciała ujawnić, czyje interesy w procesie windykacyjnym reprezentuje.
- Nie wyobrażamy sobie, że nasz reprezentant prawny nie zostanie dopuszczony do posiedzenia Trybunału Handlowego w Dijon - jeśli ten w ogóle zdecyduje się na rozpatrywanie tak haniebnego wniosku – lub, że stanie się to z naruszeniem terminów i obowiązujących procedur, które z zasady powinny umożliwić naszemu reprezentantowi przygotowanie się do sprawy - obawiają się przedstawiciele pracowników. W związku z tym proszą ambasadora Francji w Polsce, by zatroszczył się o sprawy przedsiębiorstwa zatrudniającego kilka tysięcy osób.