Ledwie ucichła wrzawa medialna na Dolnym Śląsku w związku z zatrzymaniami i aresztowaniami "ludzi Draba" - szefa regionalnego PSL a już PAP bombarduje nas informacjami o aresztowaniu kolejnych działaczy współrządzącej z PO partii - tym razem na szczeblu centralnym.
Poszło o zarzuty związane z zatrudnianiem wbrew przepisom wskazanych osób, które Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła prezesowi Agencji Rynku Rolnego Władysławowi Ł. i byłemu prezesowi Agencji Bogdanowi T. - poinformowało PAP Centralne Biuro Antykorupcyjne. CBA pod nadzorem białostockiej prokuratury prowadzi śledztwo w tej sprawie. "Władysław Ł. oraz Bogdan T. telefonicznie lub osobiście polecali podległemu im dyrektorowi oddziału terenowego ARR w Białymstoku zatrudnianie lub zwalnianie wskazanych przez nich osób. Mężczyźni naruszyli w ten sposób przepisy ustawy stanowiące, że nabór kandydatów do zatrudnienia na wolne stanowiska pracy w Agencji jest otwarty i konkurencyjny" -głosi oficjalny komunikat CBA.
Jak podało Biuro, Władysław Ł. "nie tylko wymógł zatrudnienie wskazanego przez siebie pracownika, ale jednocześnie zezwolił na utworzenie dla niego dodatkowego etatu i dostosowanie do jego wykształcenia wymogów postępowania rekrutacyjnego". "Bez uzasadnienia ani opinii o nim polecił także awansowanie go na wskazane stanowisko w białostockim oddziale" - poinformowała Małgorzata Matuszak z wydziału komunikacji społecznej CBA.
Według informacji z białostockiej prokuratury, zarzuty obu urzędnikom postawiono już na początku kwietnia, a śledztwo zmierza ku końcowi. Władysławowi Ł. zarzucono przekroczenie przepisów ustawy o ARR oraz zarządzenia prezesa ARR dotyczącego wielkości zatrudnienia w tejże Agencji. Śledztwo zaczęło się od zawiadomienia złożonego do CBA przez byłego już dyrektora podlaskiego oddziału ARR Andrzeja Sutkowskiego. O Sutkowskim stało się głośno po prowokacji dziennikarzy programu TVN "Teraz my", którzy jesienią 2008 roku pokazali, że w bydgoskim i białostockim oddziale ARR można załatwić pracę powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości w resorcie rolnictwa.
Ostatecznie Sutkowski stracił pracę w Agencji. Wcześniej dyrektor oddziału ARR w Bydgoszczy sam podał się do dymisji. Podejrzanym o przekroczenie uprawnień urzędnikom grozi do trzech lat więzienia. Prokuratura nie podaje na razie, czy przyznali się i jakie złożyli wyjaśnienia.
Czy po tych doniesieniach ma ktoś jeszcze złudzenia? A może to wszystko nie prawda i bujda na resorach? Jeśli tak to dziś, 2 lipca obszerne oświadczenia złożą w obu sprawach zapewne i Waldemar Pawlak - wicepremier i prezes PSL oraz Marek Sawicki - minister rolnictwa - któremu podlega Agencja Rynku Rolnego. A jeśli nie złożą - to też będzie wszystko jasne.