Nie zanosi się, abyśmy zbyt szybko dowiedzieli się, czy Polska ma nadmierne zapasy żywności. Na decyzję Komisji Europejskiej możemy poczekać jeszcze kilka miesięcy. W tym czasie polski rząd zamierza przekonywać Brukselę do swoich argumentów.
W tej sprawie pewna jest jedna rzecz. Bruksela przygotowała już projekt rozporządzenia dotyczący nadmiernych zapasów cukru. Na liście państw, które zdaniem Komisji Europejskiej takie zapasy mają są między innymi Łotwa, Estonia i Słowacja. Nie ma tam Polski.
W przypadku pozostałych towarów sprawa jest bardziej skomplikowana. Nieoficjalnie wiadomo, że w Komisji Europejskiej powstał dokument, w którym wykazano, że w Polsce zgromadzono spekulacyjne zapasy m.in. wieprzowiny i drobiu.
Nie jest jednak znany sposób w jaki sposób brukselscy urzędnicy to obliczyli oraz kiedy to opublikują. Wiadomo, że sprawa jest znana komisarzom. "Natomiast pod wpływem tej dyskusji, która była na forum komisji, komisja odstąpiła, stwierdziła, że nie jest to jeszcze gotowe i myślę, że to dobrze" - powiedział Władysław Piskorz z Przedstawicielstwa RP przy UE.
Zdaniem ministra rolnictwa upublicznienie oficjalnych informacji o nadmiernych zapasach to sprawa nawet kilku miesięcy. Ten czas chcemy wykorzystać, aby przesłać dodatkowe wyjaśnienia.
Celem naszej strategii jest przekonanie Brukseli, że większe ilość pewnych produktów na rynku w ostatnim czasie to nie próba spekulacji. "Nie mogło dojść do spekulacji na rynku drobiu, bo wzrosła produkcja, nie doszło też do spekulacji na rynkach wieprzowiny czy mleka, bo tu też wzrosła produkcja w zeszłym roku" - uważa minister rolnictwa Wojciech Olejniczak.
W przypadku stwierdzenia nadmiernych zapasów kraj członkowski jest zmuszony do ich likwidacji lub wyeksportowania poza granice Unii bez subwencji. Jeżeli tego nie zrobi musi zapłacić karę.
8323785
1