Chaos: jedne pociągi jadą, inne stoją, a 50 tysięcy Dolnoślązaków nie wie, jak dostać się do pracy - tak może wyglądać czwartkowy poranek, jeżeli o północy rozpocznie się strajk kolejarzy.
Pan Mariusz mieszka w Świebodzicach, pracuje we Wrocławiu. - Nie mam pojęcia, jak w czwartek dojadę do pracy. Zadzwoniłem na informację, pani dała mi telefon do dyżurnego ruchu. Ten odesłał mnie do związków zawodowych. A w związkach nic nie wiedzą.
Strajkować chce 13 z 25 kolejowych związków. Ale nawet Mirosław Lisowski, przewodniczący Dolnośląskiego Komitetu Strajkowego, przyznaje: - Na pewno PKP będzie się starała strajk złamać.
Firma zamierza wysłać na trasy autobusy zastępcze i uruchomić tyle pociągów, ile się da. - Jak zgłosi się maszynista, a kierownik pociągu powie, że strajkuje, to postaram się znaleźć mu kierownika, który nie bierze udziału w proteście - mówi Andrzej Piech, zastępca dyrektora dolnośląskiego oddziału spółki PKP Przewozy Regionalne. - I tak dla każdego pociągu.
Piech zastrzega jednak: - Nie jestem w stanie powiedzieć, jakie pociągi nie pojadą ani gdzie zapewnimy komunikację zastępczą.
Co wiadomo: autobusy, w razie potrzeby, wyruszą na najważniejsze linie - z Rawicza, Głogowa i Wałbrzycha do Wrocławia. - Samym porannym pociągiem z Rawicza do Wrocławia dziennie przyjeżdża 700 osób - wylicza Piech.
Autobusów kolej przygotowała już 60. To za mało dla 50 tysięcy podróżnych, których codziennie wozi po Dolnym Śląsku. - Chcemy wynająć kolejne autobusy - mówią kolejarze. Obiecują: - Płacimy od ręki.
Nie na wszystkich trasach pociągi da się zastąpić autobusami. - Trasa kolejowa idzie zupełnie inaczej niż droga. Jeśli autobus z Jeleniej Góry do Wrocławia musiałby zahaczyć o wszystkie stacje, to jechałby z sześć godzin - przyznaje Piech.
Dodatkowych kursów nie planuje na razie PKS. Niewiele pomogą właściciele busów. - Jeśli będzie trzeba, to uruchomimy dodatkowe połączenia - usłyszeliśmy w firmie, która jeździ regularnie z Wrocławia do Żmigrodu. Ale większość przewoźników ma tylko jedno auto. Wiele osób już stara się wynająć prywatnie busa - taka usługa kosztuje 1,2 zł za kilometr na trasie poza Wrocławiem.
Wojewoda na czas strajku powołał specjalny sztab antykryzysowy. Ale na wrocławskim Dworcu Głównym nie znajdziemy żadnej informacji o proteście. W kasie zapytałem o bilet na 13 listopada. - Mogę panu sprzedać - odpowiedziała kasjerka. - Ale jeśli ma pan jakiś inny środek transportu, to lepiej niech pan z niego skorzysta.