Jak donosi "Puls Biznesu", ograniczenia dla polskiej żywności przeszkodziły samym Czechom. Na własny rząd poskarżyli się tamtejsi importerzy żywności, którzy tracą na restrykcjach.
Jak wynika z pisma, do którego dotarł "Puls Biznesu", apelują oni o ocenę zgodności obowiązujących przepisów z prawem unijnym i swobodą przepływu towarów na wspólnym rynku.
Autorzy piszą do Brukseli, że "oficjalnie celem przepisów jest lepsza kontrola nad «podejrzaną» żywnością z importu", ale nieoficjalnie chodzi o to, "aby stworzyć poważne problemy z dostawami do Republiki Czeskiej". Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ), twierdzi, że sprawa jest znana w branży.
Autorzy pisma skarżą się na przepisy, które nakładają na importerów obowiązek powiadomienia inspekcji weterynaryjnej m.in. o tym, co i w jakiej ilości będą importować oraz po jakich cenach sprzedawać.