Czeski MSZ zaprzeczył, że w kraju jest prowadzona jakakolwiek zmasowana kampania przeciw polskiej żywności. To reakcja na poniedziałkowe oświadczenie polskiej ambasady w Pradze oraz wystąpienia polskich ekspertów na polsko-czeskim forum gospodarczym.
"Naszym (...) priorytetem jest jakość żywności dostarczanej czeskim obywatelom" - oświadczyła rzeczniczka MSZ Johana Grohova.
"Odnotowujemy wiele przypadków, kiedy czeska opinia publiczna nie uzyskała od polskich urzędów zadowalających informacji na ten temat" - dodała. Rzeczniczka stwierdziła, że czeska dyplomacja informowała o tym fakcie swoich partnerów 3 kwietnia. "Ze względu na wynik prowadzonych rozmów czeskie MSZ jest zaskoczone zawartością i formą poniedziałkowego oświadczenia polskiej ambasady w Pradze, które nie przyczynia się do wyjaśnienia sytuacji" - stwierdziła.
Rzecznik ministerstwa rolnictwa Jan Zaczek zapewnił, że ministerstwo w swojej ocenie nie kieruje się "pochodzeniem żywności, ale jej jakością". Rzecznik przytoczył dane Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej, z których wynika, że liczba zakwestionowanych, z powodu jakości, polskich produktów żywnościowych importowanych do Republiki Czeskiej jest najwyższa, w porównaniu z innymi importerami Unii Europejskiej.
Zdaniem Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej aż 24,1 proc. sprowadzanych z Polski produktów żywnościowych nie odpowiada unijnym normom jakościowym, natomiast krajowe (czeskie) produkty nie spełniają wspomnianych norm jedynie w 14,5 proc.
Szef Czeskiego Związku Handlu i Ruchu Turystycznego Zdenek Juraczka widzi główny problem w jakości kontroli. "Moim zdaniem polscy kontrolerzy nie przestrzegają norm jakościowych w takim stopniu jak czescy i o tym problemie trzeba rozmawiać" - powiedział Juraczka agencji CzTK. Jego zdaniem nie należy jednak mówić o zakazie importu polskich produktów żywnościowych, ale o bezwzględnym karaniu nieuczciwych producentów.
Reakcję czeskich władz sprowokowało poniedziałkowe stanowisko polskiej ambasady w Pradze, opublikowane na jej stronach internetowych, w którym stwierdzono, że kontrole polskich produktów odpowiadają standardom Unii Europejskiej, a czeska krytyka jakości polskiej żywności nie sprzyja utrzymaniu dobrosąsiedzkich stosunków.
Polska ambasada przypomniała, że produkcja rolnicza w Czeskiej Republice dramatycznie spada, a ponad połowę żywności importuje się z Niemiec i z Polski. Od roku 2000 import żywności z Niemiec zwiększył się o 50 proc., a z Polski o 200 proc. Dane statystyczne jasno wskazują na przyczyny obecnego stanu rzeczy. "Polska żywność zagraża krajowym producentom () którzy otwarcie przyznają, że nie są w stanie konkurować z polskimi rolnikami. Od roku czeskie media prowadzą zmasowaną kampanię przeciw polskiej żywności" - oświadczyła ambasada RP w Pradze.
Kontrowersje wokół eksportowanej do Czech polskiej żywności odżyły na początku kwietnia, kiedy czeskie służby weterynaryjne poinformowały o odkryciu zakazanego antybiotyku w koninie z Polski. W lutym czescy inspektorzy odkryli końskie mięso w wołowo-wieprzowych klopsikach i w hamburgerach wyprodukowanych w Polsce, a wcześniej inspektorzy zwrócili uwagę na zawartość soli technicznej w importowanych z Polski produktach żywnościowych.
"Podważanie polskiego systemu bezpieczeństwa żywności oznacza jego podważenie w całej Unii Europejskiej, również w Czechach, ponieważ w ramach wspólnoty jest to system jednolity legislacyjnie" - ostrzegał w poniedziałek dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner podczas czesko-polskiego forum gospodarczego w Pradze, które poprzedziło Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach (13-15.05).
Zdaniem Gantnera strona czeska usiłuje przypisywać odpowiedzialność grupową poszczególnym incydentom żywnościowym, wykorzystując incydenty z mięsem do protekcjonizmu i stwarzając polskim firmom bariery w dostępie do rynku.
W pierwszej połowie maja w Pradze odbędzie się polsko-czeski "Okrągły stół żywnościowy", który ma pomóc w naprawie wzajemnych relacji w zakresie handlu polską żywnością w Czechach.
8873495
1