Nie ma co liczyć na poprawę sytuacji zgodnie twierdzą analitycy rynku zbóż. Niskie ceny będą się utrzymywać przynajmniej do końca roku. To efekt zmieniających się prognoz zbiorów, które na całym świecie są coraz bardzie optymistyczne. Zdesperowani rolnicy decydują się więc na nietypowe formy protestu.
Rolnik z Chrząstawy, Leszek Frączyk ma jeszcze 4 tony ubiegłorocznego żyta. Dla niego nie ma dobrych informacji z punktów skupu.
Mieczysław Rzepińsko – młyn Dzierżoniów: na dzień dzisiejszy mamy cenę 230 złotych netto za tonę żyta.
Ceny żyta jeszcze nigdy nie były tak niskie. Zwykle płacono za nie 70-80% wartości pszenicy. Teraz zaledwie połowę. Trudno się dziwić, że ten rolnik w ramach protestu oflagował swój ciągnik. Pozostali ze zdumieniem przecierają oczy.
Grzegorz Pazio – wieś Chrzęstowi: takiego jeszcze jak tutaj jestem od '46 roku, jako chłopak z kresów, to nie pamiętam takiego roku i takich żniw jak tego roku.
Eksperci nie pozostawiają wątpliwości: nie ma co liczyć na poprawę sytuacji w najbliższych miesiącach. Wprawdzie ceny zbóż po żniwach powinny rosnąć, ale w tym sezonie długo na to poczekamy.
Izabela Dąbrowska-Kasiewicz – BGŻ: zamiast oczekiwanych w IV kwartale wzrostów cen zbóż, będziemy mieli ceny stosunkowo stabilne na poziomie, które są obecnie notowane. Dopiero w I kwartale oczekujemy pewnych wzrostów pod wpływem bilansu nowego sezonu.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że rynek kształtuje także mały popyt na pszenicę konsumpcyjną oraz niskie pogłowia trzody chlewnej. Ze strony hodowców zapotrzebowanie na ziarno spadło o 1/4.
Maciej Tomaszewicz - Izba Zbożowo-Paszowa: ta sytuacja bilansowa jest zdecydowanie korzystna dla kupujących, kupujący się nie spieszą i słusznie, bo w tej sytuacji to jest racjonalne zachowanie.
Impuls do wzrostu cen może dać jedynie wyeksportowanie większej ilości ziarna zagranicę. Ale to tego potrzebne jest osłabienie złotego. Na razie jest zupełnie odwrotnie.
7046115
1