"Dziennik Łódzki": Spółdzielnie mieszkaniowe w regionie łódzkim zaczynają umieszczać nazwiska zadłużonych lokatorów w Krajowym Rejestrze Długów.
To sygnał dla pracodawców, banków, czy operatorów sieci telefonii komórkowych: temu panu (pani) nie warto dać kredytu, zaoferować towaru na raty itp. Niektóre spółdzielnie już podpisały umowy z rejestrem.
Skierniewicka Spółdzielnia Mieszkaniowa, administrująca ponad 6 tysiącami mieszkań, zamierza umieścić w rejestrze wszystkich czynszowych dłużników. "Zaleganie z płatnościami stało się tak powszechne, że coś trzeba z tym zrobić. Jest nadzieja, że wpis do rejestru stanie się instrumentem skłaniającym lokatorów do spłaty długów" - uważa Roman Niewiadomski, prezes SSM. W budynkach tej spółdzielni mieszka blisko połowa skierniewiczan, a połowa członków ma zaległości czynszowe.
Wielu lokatorów uważa jednak, że kierowanie dłużników na "czarne listy" nie rozwiąże problemu. "Ludzie naprawdę biedni nie zaczną nagle spłacać zaległości po umieszczeniu ich nazwisk w rejestrze. To tylko pogłębi ich frustrację" - twierdzi Agnieszka Skonieczna, mieszkająca w bloku SSM.
Do rejestru trafią też wszyscy dłużnicy Spółdzielni Mieszkaniowej "Fazena" w Radomsku i - na razie - kilkunastu członków Radomszczańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Bełchatowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zamierzała zgłosić do Krajowego Rejestru Długów nazwiska 248 lokatorów. Po zawiadomieniu o tym spółdzielców, 152 z nich spłaciło długi, a 20 kolejnych podpisało ugody. Ostatecznie do rejestru trafiło 70 dłużników, którzy winni są spółdzielni 850 tys. zł.
Na "czarnej liście" znalazło się dziewięciu najemców łódzkiej spółdzielni "Dąbrowa", prowadzących w spółdzielczych lokalach działalność gospodarczą. "To najbardziej zatwardziali dłużnicy. Są nam winni od 50 do ponad 100 tysięcy złotych - mówi prezes Stefan Miśta.