Do końca września powinny być znane szczegóły prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. Co do samej idei zasady wszyscy się zgadzają, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Pracownicy i plantatorzy „Polskiego Cukru” sygnalizują problem z zakupem. Wszystko przez wartość spółki, a co za tym idzie jej akcji. Wyłożenie kilkudziesięcu tysięcy złotych może być bardzo trudne. Ale bez tego prywatyzacja nie wypali.
To wymarzony moment na prywatyzację. Sytuacja finansowa spółki jest bardzo dobra, proces restrukturyzacji kończy się, a ceny cukru na świecie są wciąż rekordowe.
Marcin Kulicki – prezes KSC: jesteśmy gotowi, jest to odpowiedni moment na prywatyzację.
Zgodnie z przepisami sprzedaż akcji największego polskiego koncernu cukrowego może się odbyć jedynie wśród pracowników cukrowni oraz plantatorów. To znacznie zawężą listę przyszłych właścicieli firmy, a jednocześnie utrudnia jej sprzedaż. Choćby dlatego, że każdy chętny będzie musiał wyłożyć nawet 70 tysięcy złotych.
Stanisław Lubaś – Sekcja Krajowa Przemysłu Cukrowniczego NSZZ „Solidarność”: oczekujemy od rządu, od ministra skarbu państwa, że podejmie takie działania, które umożliwią pracownikom skuteczne nabycie akcji.
Ministerstwo skarbu państwa przyznaje, że ta sprawa to największe zagrożenie dla prywatyzacji. Przepisy umożliwiają rozłożenie spłaty na 5 lat. Pytanie czy to wystarczająca zachęta.
Adam Leszkiewicz - wiceminister skarbu państwa: no i trzeba się zastanowić, czy ten proces będzie można przeprowadzić bez pomocy czy też nie. Trzeba się też zastanowić jak wesprzeć uprawnionych w tym, żeby mogli znaleźć pieniądze i wykupić te akcje.
Związkowcy z Solidarności chcieliby, aby w kupnie akcji pomogła im sama spółka wprowadzając odpisy na fundusz prywatyzacyjny lub odpowiednio więcej płacąc za buraki. Resort skarbu państwa myśli o poręczeniach lub gwarancjach bankowych. Szczegóły mają być znane do końca września.