Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju podczas ubiegłorocznej akcji skupowej rzepaku znacząco wzrosła liczba zerwanych przez rolników umów kontraktacyjnych. Jak podkreśla dyrektor generalny PSPO Lech Kempczyński, duża część plantatorów rzepaku postanowiła w sposób nieuczciwy wykorzystać to, że ubiegłoroczny sezon był zdecydowanie niesprzyjający uprawie rzepak. To niekorzystnie przełożyło się na sytuację wielu przetwórców.
Niższe zbiory rzepaku w ubiegłym sezonie musiały znaleźć swoje odzwierciedlenie w wysokości cen płaconych rolnikom za nasiona przez olejarski przemysł przetwórczy. Były one nawet o 25 proc. wyższe od tych płaconych w poprzednim roku.
Po kilku latach stałego wzrostu produkcji nasion rzepaku w ubiegłym sezonie nastąpiło zahamowanie tej tendencji. W kraju, z wyjątkiem Opolszczyzny, panowały niekorzystne dla uprawy rzepaku warunki pogodowe. Niższe zbiory musiały znaleźć swoje odzwierciedlenie w wysokości cen płaconych rolnikom za nasiona przez olejarski przemysł przetwórczy. Były one nawet o 25 proc. wyższe od tych płaconych w poprzednim roku.
- Nie ulega wątpliwości, że ubiegłoroczny sezon był zdecydowanie niesprzyjający uprawie rzepaku i wielu plantatorów rzepaku mogło mieć kłopoty z wywiązaniem się z zakontraktowanych dostaw. Niestety dużą część plantatorów rzepaku postanowiła w sposób nieuczciwy wykorzystać te sytuację - mówi Lech Kempczyński, dyrektor generalny PSPO. Podkreśla, że świadomie i bez uzasadnienia zrywali oni podpisane na początku roku umowy i sprzedawali nasiona podmiotom skupującym je po aktualnych cenach rynkowych, wyższych nawet o kilkaset złotych od tych wynikających z umowy kontraktacyjnej. Zdaniem członków PSPO praktyki celowego unikania wywiązania się z umowy kontraktacyjnej przez rolników, jakkolwiek spotykane również wcześniej, w ubiegłym sezonie nabrały niepokojąco dużego wymiaru.
- Szkoda, że rolnicy nie myśleli decydując się na te doraźne i w rzeczywistości krótkowzroczne praktyki, że brak określonej, zaplanowanej ilości surowca postawił wiele zakładów w trudnej sytuacji, co w przyszłości negatywnie wpłynie na wyniki ekonomiczne gospodarstwa - zauważa Lech Kempczyński. I dodaje, iż jest oczywiste, że sytuacja odwrotna, w której zakład olejarski, skupujący wiele lat surowiec, nie wywiązałby się z przyjętych umową zobowiązań wobec plantatora, jest nie do pomyślenia.
.
W krańcowo innej sytuacji znajdowali się uczciwi producenci, którzy rzeczywiście ponieśli i udokumentowali straty przez co nie byli w stanie wywiązać się z zadeklarowanej w umowie ilości nasion - zauważają członkowie Stowarzyszenia. Podkreślają jednak, że wobec nich zakłady tłuszczowe z reguły podchodziły ze zrozumieniem do problemu i mimo posiadania tytułu prawnego nie żądały od takich rolników zapłacenia kar umownych.
Zgodnie z obowiązującym w naszym kraju prawem każda umowa - jak przypomina PSPO - to zgodne porozumienie dwóch lub więcej stron, ustalające ich wzajemne prawa lub obowiązki. W celu zabezpieczenia interesów każdej strony umowy w obowiązującym prawie przewiduje się stosowanie kar umownych, wprowadzonych ponieważ umów należy dotrzymywać. Rolą kary umownej jest zabezpieczenie trwałości umowy oraz jej pełnego wykonania.
Słowa krytyki do nieuczciwych plantatorów nasion rzepaku skierowała też organizacja producentów rzepaku.
- PSPO jest przekonane, że jedynie wspólne i konsekwentne działania doprowadzą do ponownego ustabilizowania się sytuacji na rynku nasion rzepaku a niedobre praktyki zrywania umów na ich dostawę nie będą miały już miejsca - wskazuje Lech Kempczyński. - Celem uniknięcia w przyszłości niezręcznej dla umawiających się stron sytuacji informujemy, że PSPO przystępuje i deleguje swoich arbitrów do Kolegium Arbitrażowego przy Izbie Zbożowo-Paszowej. Z zadowoleniem przyjmujemy podobną deklarację ze strony Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku - dodaje.