W ostatnich dwóch sezonach (2001/02 i 2002/03) mieliśmy w kraju sytuację komfortową dla konsumentów i bardzo niekorzystną dla producentów rolnych wskutek niskich cen rynkowych na produkty rolne i żywnościowe. Dzięki temu inflacja obniżyła się prawie do zera, ale równocześnie w gospodarstwach rolnych zapanowała głęboka dekoniunktura. Jak do tego doszło? Nie był to skutek większego wzrostu produkcji rolnej.
Przeciwnie, mimo wzrostu produkcji towarowej, produkcja globalna rolnictwa nieco malała. Dokonywały się powolne, ale dość pozytywne procesy. Ukształtowała się grupa 50-60 tys. dużych gospodarstw zbożowych, specjalizujących się w towarowej produkcji zbóż i korzystających z niemałych dopłat do skupu zbóż. Utrwaliła się kilkuset tysięczna grupa gospodarstw specjalizujących się w produkcji żywca trzody chlewnej, zwłaszcza w makroregionie środkowo-zachodnim (np. województwo Wielkopolskie). Nastąpiło duże przyspieszenie tuczu zwierząt, dzięki czemu statystyczna ich sztuka dawała coraz większą masę żywca (w okresie ostatnich kilkunastu lat przyspieszenie to szacuje się na około 30%). Zaczęło się również formować rozległe zagłębie mleczarskie w północno-wschodniej części kraju o sprzyjających warunkach naturalnych (np. duży udział użytków zielonych), oparte na średnio-rolnych gospodarstwach indywidualnych (pisałem o tym w lutowym numerze Biuletynu w tym roku).
Wzrosła nie tylko towarowość produkcji mleka, lecz znacznie poprawiła się jego jakość. Słowem, zaczęła kształtować się rosnąca liczbowo grupa gospodarstw rozwojowych, które mimo ogromnych trudności podnosiły wydajność ziemi i zwierząt, coraz bardziej wiązały się z rynkiem i w coraz większym stopniu zaczęły oddziaływać na ogólny obraz polskiego rolnictwa.
Dodać do tego trzeba duże osiągnięcia przemysłu rolno-spożywczego (w jego podstawowych branżach), który dostarczał na rynek coraz lepsze produkty żywnościowe. Osiągnięcia rolnictwa i przemysłu spożywczego nie napotkały jednak rosnącego popytu na żywność. Wręcz przeciwnie, w ostatnich kilku latach popyt ten został ograniczony, bowiem rosła w społeczeństwie polskim sfera ubóstwa. Dochodziło więc do przewagi podaży żywności nad popytem na nią i w wyniku takiej sytuacji do obniżania cen rynkowych na produkty rolne i na gotową żywność.
Ta sytuacja ulega aktualnie w nowym sezonie 2003/04 radykalnej przemianie i to z kilku powodów:
1. W rolnictwie polskim, podobnie zresztą jak w innych krajach europejskich, mamy nieurodzaj prawie wszystkich produktów: zbóż, rzepaku, ziemniaków, buraków cukrowych, warzyw oraz pasz objętościowych. W wyniku nieurodzaju produktów roślinnych pogarsza się ekonomika produkcji zwierzęcej, droższe są bowiem pasze, główny czynnik produkcji.
2. Trzoda chlewna wchodzi w fazę malejącej podaży żywca w tzw. „cyklu świńskim”. Zmniejszenie podaży żywca będzie prawdopodobnie przyspieszone i pogłębione z powodu nieurodzaju zbóż i objawi się już w połowie przyszłego roku.
3. Głęboko zmniejszona produkcja pasz objętościowych może ograniczyć produkcję mleka. Zmniejszy się więc podaż mleka surowego i jego przetworów, co może wpłynąć na wzrost ich cen rynkowych. Ponadto wejście Polski do Unii Europejskiej może wzmocnić ten trend wzrostowy, bowiem mleko i jego przetwory są droższe w tych krajach, aniżeli w naszym kraju, o około 30-50%. Już dzisiaj na rynkach światowych utrzymuje się wysoka cena masła i proszku mlecznego, co wpływa na sytuację rynkową w naszym kraju.
Mamy więc prosty mechanizm zdarzeń. Nieurodzaj produkcji roślinnej powoduje – przy ustabilizowanym popycie na produkty roślinne – wzrost ich cen. Droższe więc stają się pasze dla zwierząt, główny czynnik kosztów produkcji, co wpływa – przy ustabilizowanym popycie – na wzrost cen produktów zwierzęcych. Zarówno więc ceny produktów roślinnych, jak i zwierzęcych wchodzą niejako na wyższą półkę, uzyskując ogólnie wyższy poziom.
Biorąc pod uwagę ten mechanizm zdarzeń, zespół ekspertów powołany przez Agencję Rynku Rolnego zmuszony był w prognozie na najbliższe miesiące lub kwartały podnieść swe wcześniejsze przewidywania poziomu cen rynkowych na produkty rolne. Będzie to mieć znaczny wpływ zarówno na ekonomikę wszystkich gospodarstw konsumentów, jak również na ekonomikę gospodarstw rolnych.
Być może poprawi się koniunktura tych gospodarstw, co przewidywali już rolnicy ankietowani w lipcu br. o przyszłe przychody pieniężne w końcu tego roku. Wszystko zależy od tego, jak szybko i jak wysoko podniosą się rynkowe ceny rolne w zestawieniu z nieurodzajem produktów rolnych, który przecież zmniejszył ich towarową masę. Najbliższe październikowe badanie koniunktury w rolnictwie da na to odpowiedź.
Źródło: Biuletyn Informacyjny ARR Nr 10 (148) Październik 2003