Liczba śmiertelnych ofiar katastrofy w hali targowej w Katowicach wzrosła do 66. Strażacy mają nadzieję, że pod zawalonym dachem nie ma już innych ofiar, ale na liście poszukiwanych wciąż jest 12 osób. Od wczorajszego wieczora ratownikom nie udało się wydobyć spod gruzów nikogo żywego.
Od godziny 22. nie znaleziono niestety żadnej żywej osoby. W Katowicach ta noc była bardzo zimna; było minus 15 stopni Celsjusza. Mimo wszystko nikt nie traci nadziei; na miejsce docierają nowe ekipy ratunkowe.
Nawet 200 osób może być wciąż uwięzionych pod gruzami. Ratownicy pracują jednak nadal. Szansa na znalezienie kogoś żywego jest coraz mniejsza. Ostatnią żywą osobę wydobyto między godziną 21. a 22.
Między godz. 2. i 3. w nocy specjalnie wyszkolone psy ratownicze nie wskazały miejsc, w których znajdowaliby się żywi ludzie. Wskazały natomiast 13 miejsc, w których prawdopodobnie znajdują się ciała.
Na miejscu pojawiła się jednostka ratownictwa specjalistycznego z Warszawy. - Byliśmy niedaleko na ćwiczeniach i postanowiliśmy zgłosić swoją gotowość. Każda para rąk jest ważna. W tej chwili część ratowników odpoczywa, inne grupy prowadzą działania poszukiwawczo-ratownicze, wyciągają niestety zwłoki - mówią ratownicy.
Na miejscu oprócz ratowników pracują policjanci, straż miejska, żołnierze, straż pożarna z psami. W tak niskiej temperaturze akcja jest utrudniona. Ratownicy często się zmieniają. - Szanse na wyciągnięcie żywych ludzi ciągle są. Biorąc udział w akcjach na świecie mieliśmy sytuacje takie, że ludzi się wyciągało nawet po kilku dniach - mówią uczestnicy akcji ratunkowej.
Akcja może potrwać jeszcze kilkanaście godzin. Ratownicy będą pracowali do momentu, kiedy będzie 100-procentowa pewność, że nikogo nie ma pod rumowiskiem.
Do szpitali trafiło 128 osób. Poszkodowani odwożeni są do placówek w Katowicach i Sosnowcu, a także w Dąbrowie Górniczej, Siemianowicach Śląskich i Chorzowie. Najciężej ranni odwożeni są do szpitali w Katowicach-Murckach, Katowicach-Ochojcu oraz do Szpitala św. Barbary w Sosnowcu.
Najbliżej miejsca tragedii znajduje się szpital imienia Leszczyńskiego. Identyfikacja zwłok, decyzją policji i prokuratury, odbędzie się w niedzielę. Wtedy też podane zostaną personalia ofiar.
Dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich (o wymiarach 150 na 100 metrów) przy ulicy Bytkowskiej w Katowicach runął o godzinie 17:15. Kilkadziesiąt minut później runęła druga część dachu. Pokryty blachą dach był wsparty na konstrukcji stalowej. Prawdopodobną przyczyną był zalegający śnieg. Dach mógł jednak runąć pod naporem innych naprężeń, powstałych np. na skutek ujemnej temperatury czy różnicy temperatur.
Według policji wewnątrz w chwili tragedii mogły być setki osób. Trudno jednak określić ich liczbę. W chwili zawalenia się dachu na miejscu odbywała się wystawa gołębi pocztowych. W targach brali udział, oprócz Polaków, Belgowie, Holendrzy, Niemcy, Czesi i Ukraińcy - w sumie 120 wystawców. Według ostatnich informacji, wśród poszkodowanych jest 13 cudzoziemców.
Wszyscy, którzy obawiają się, że ich bliscy w chwili tragedii byli w MTK, mogą dzwonić po informacje pod numery telefonów: (032) 251 88 41, (032) 255 52 91, (032) 207 71 01, (032) 207 79 01, (032) 256 56 01 oraz (032) 609 40 65.