Do redakcji przyszedł list... Rolniczka z Wielkopolski pisze nam o swoich kłopotach z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Po śmierci męża naszej Czytelniczki okazało się, że... choć żona dziedziczy kredyty i hektary to... nie dziedziczy stada zwierząt, przy którym pracowała do tej pory razem z mężem... Przeczytajmy!
Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie mi bardzo nieciekawej dla mnie sytuacji odnośnie dopłat tzw.zwierzęcych. W lutym 2007r. w wypadku zginął mój mąż. To on figurował w ARiMR jako producent rolny i właściciel siedziby stada. I on pobierał dopłaty. Nie byłoby problemu gdyby nie weszły dopłaty do zwierząt. Jak się psychicznie trochę pozbierałam po tej tragedii zaczęłam załatwiać wszelkie urzędowe sprawy. Było tego dość dużo bo gospodarstwo jest duże i duża obsada zwierząt a dokładnie bydła. Więc zaczęła się dla mnie długa i trudna droga. W ARiMR miałam bardzo mało czasu na nadanie nowego numeru siedziby stada i przemieszczenie stada z siedziby męża do mojej. I to jest dla mnie chore i nienormalne, że żona w tym przypadku dziedziczy wszystko (kredyty,gospodarstwo,hektary) a nie dziedziczy stada bydła przy którym tak samo pracowałam jak mąż.
To ja zajmowałam się papierkową robotą typu rejestracja zwierząt itp. Jak już mi nadano numer siedziby stada to miałam dwa dni na przemieszczenie bydła do mojego stada aby załapać się na tzw rok referencyjny. To było fizycznie niemożliwe bo to było 196 szt.Ale z tego co wiem na takie zdarzenia właściciel ma 7 dni. I moje stado zgłosiłam 21 marca 2007 z datą przemieszczenia 14 marzec 2007r. W roku 2007 dostałam 50% dopłat jako nowy producent i tak samo było w 2008r. Wtedy czułam się pokrzywdzona. Przez te dwa lata straciłam 60 tys zł. To jest w moim przypadku ogromna kwota. A tym bardziej że zostałam z tym wszystkim sama. Wydatków masę i pracy też. Za wszelką cenę chcę utrzymać to gospodarstwo. Ale za rok 2009 już mi się dopłaty zwierzęce nie należą bo system nie przyjmuje daty przemieszczenia i wskazuje że na rok referencyjny posiadałam 0 szt bydła.
Jest mi tym bardziej przykro że inni co kiedyś posiadali jakieś sztuki a teraz nie mają nic takie dopłaty dostają i to w 100%. Dla mnie te dopłaty zwierzęce stanowią niesamowity zastrzyk finansowy który pozwoliłby na zgromadzenie paszy dla stada. Jestem jak to nazwali w powiatowym biurze ARiMR szczególnym przypadkiem. To nie z mojego wyboru zostałam sama z tym gospodarstwem i z tym stadem. To tragiczne wydarzenie, które przewróciło mi życie do góry nogami spowodowało taką sytuację . Przeżyłam traumę z powodu śmierci męża i pytanie jak ja sobie poradzę spędzało mi sen z powiek. Przez 3 tygodnie psychicznie nie mogłam się pozbierać a tu tyle spraw do załatwienia było na mojej głowie a czas naglił. Więc się zabrałam za to wszystko i jak widać z tragicznym efektem. Nie dam rady finansowo teraz przetrwać ten rok bo jak wiadomo cena mleka jest jaka jest. Stado mam pod oceną i szkoda by mi było zlikwidować je bo mam je ponad 20 lat. Ale jeśli pozbawiono mnie praw do tych dopłat będę zmuszona połowę stada wysprzedać. Inaczej nie przetrwam. Nie wiem już gdzie szukać pomocy. Odwołanie od tej decyzji mi przysługuje ale wiadomo że odpowiedź będzie taka sama jak decyzja. Jest jeszcze sąd. Ale to długa droga. Jeśli by przyniosła pozytywny efekt to uratowałoby mi dalsze funkcjonowanie. Nasza cudowna Rada Ministrów wydaje tak nielogiczne ustawy że nie wiadomo czym nas jeszcze zaskoczą 14 marca 2010r bo wtedy wychodzą nowe rozporządzenia.