W tym tygodniu może się rozstrzygnąć sprawa zniesienia embarga na polską żywność do Rosji i na Ukrainę. Spotkanie z Ukraińcami już dzisiaj we Lwowie. Do końca tygodnia podobne rozmowy powinny się odbyć w Moskwie.
Najpierw embargo wprowadziła Rosja. 10 listopada zablokowano import polskich artykułów mięsnych. Cztery dni później restrykcje dotknęły także producentów artykułów roślinnych.
Przez ostatnie 5 miesięcy Polska na wszelkie sposoby próbowała przekonać Rosjan, że wszystkie nieprawidłowości zostały już usunięte. Mamy na ten temat nawet opinię Komisji Europejskiej, która jednoznacznie stwierdziła, że Polska spełniła wszystkie wymagania techniczne, które wymagała strona rosyjska.
Rosjanie cały czas żądali jednego - gwarancji, że przypadki łamania rosyjskich przepisów już się nie powtórzą. Ale polski rząd nie chciał takie deklaracji złożyć. Zagwarantowanie, że w przyszłości żadna firma nie złamie prawa jest niemożliwe. Zamiast tego wdrożyliśmy cały system zabezpieczeń, które mają zapewnić, że eksport do Rosji będzie bezpieczny.
Inaczej sytuacja wyglądała z Ukrainą. Tu zostaliśmy oskarżeni o wielokrotne przypadki wwożenia mięsa, które nie miało odpowiednich dokumentów weterynaryjnych. Problem w tym, że takim nielegalnym handlem trudnili się sami Ukraińcy, a wyłapywanie nieprawidłowości powinno należeć do ukraińskich, a nie polskich służb granicznych.