Import serów, jogurtów i masła po dziewięciu miesiącach wzrósł o 39 procent. Spadły też ceny polskich produktów
Polskie mleczarstwo ma coraz większe kłopoty. Powodem jest rosnąca konkurencja na rynku krajowym, małe spożycie nabiału przez Polaków oraz wysoki kurs złotego, który uderza w opłacalność eksportu.
Ten rok dla sektora mleczarskiego okazał się trudniejszy od ubiegłego, o czym świadczą wyniki eksportu i poziom cen na rynku krajowym. W drugim kwartale wartość eksportu była o 16 proc. niższa niż rok wcześniej - pokazują dane Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa ( FAPA). Dopiero w trzecim kwartale nasze wyniki poprawiły się i po dziewięciu miesiącach wartość eksportu wynosi 674 mln euro - czyli ledwie 2,6 proc. więcej niż rok wcześniej.
- Dynamika eksportu produktów mlecznych jest gorsza niż pozostałej żywności. Nastąpił czterokrotny spadek eksportu mleczarskiego do Algierii, naszego tradycyjnego odbiorcy mleka w proszku. Z niektórych krajów wypierają nas dostawcy z Nowej Zelandii czy Ukrainy, którym zamknięto rynek rosyjski- mówi Sławomir Stepułak, ekspert Zespołu MonitoringuZagranicznych Rynków Rolnych FAPA.
Jednocześnie import mleczny serów, jogurtów i masła po dziewięciu miesiącach wzrósł o 39 proc. Na dodatek rok, dwa lata temu mleczarnie dostawały więcej pieniędzy za swoje towary niż teraz. Z obliczeń Związku Spółdzielni Mleczarskich ( ZSM) wynika, że za najpopularniejsze sery typu gouda i edam płacono mleczarniom dwa lata temu o 15 proc. więcej. - Ceny dołują. Zwykle jesienią trochę wzrastały, a teraz stoją w miejscu. Sytuacja na rynku nie jest ciekawa - twierdzi Krzysztof Milewski, zastępca kierownika marketingu Spółdzielni Mleczarskiej Sudowia.
Powodem takiej sytuacji jest nie tylko rosnąca konkurencja na rynku krajowym, ale i małe spożycie nabiału przez Polaków. Wysoki kurs złotego w odniesieniu do euro uderza też w opłacalność eksportu. Do Unii idzie ponad 80 proc. mlecznego eksportu. Niektóre zakłady wycofały się z zagranicy i kierują więcej artykułów na rynek krajowy. - Dopłacamy do eksportu większości produktów. Obawiam się, że w przyszłym roku może być jeszcze gorzej, jeśli kurs złotego nie spadnie - ocenia Dariusz Sapiński,prezes SM Mlekowita. Ponadto Bruksela powoli ogranicza też dopłaty do eksportu - od czerwca nie przyznaje subwencji do odtłuszczonego mleka w proszku. Przed ich zniesieniem stawka dopłaty wynosiła trzy euro do 100 kg, a jeszcze na początku 2005 r. - aż 30 euro.
Zdaniem analityków w tej sytuacji branży mleczarskiej potrzebna jest konsolidacja.
Na rynku działa ok. 300 podmiotów, w tym 180 spółdzielni, które nie spieszą się do konsolidacji. - Spółdzielnie są jak małe ojczyzny, potrzeba czasu, by zmieniła się mentalność właścicieli, dlatego konsolidacja zabierze kilka lat - ocenia Waldemar Broś z ZSM.
Dariusz Sapiński zwraca uwagę, że polityka państwa, np. przyznawanie funduszy unijnych, też nie promuje koncentracji produkcji: -Nie mamy problemu z obniżaniem kosztów, natomiast nasz rozwój ogranicza kwotowanie mleka - narzeka. Część rolników rezygnuje z produkcji mleka, tym bardziej że dostają za nie niewielkie pieniądze. Z danych FAPA wynika, że w październiku ceny za litr mleka uzyskiwane przez niemieckich chłopów były o 22 proc. wyższe niż te w Polsce. Gdy wchodziliśmy do Unii, kwoty mleczne posiadało ponad355 tys. gospodarzy, dziś jest ich już tylko 279 tys.
Podobne problemy jak w Polce mają rolnicy w innych krajach Unii. Czeska izba rolnicza pracuje nad powołaniem przez rolników spółdzielni zbytu. Skupieni w niej dostawcy posiadaliby łącznie ponad połowę krajowego rynku mleka. Umożliwiłoby to wymuszanie na podmiotach skupowych wyższych cen za surowiec.