Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Chmiel na stołecznych ulicach

31 marca 2010
Około południa we wtorek 30.03 br. ruszyła manifestacja rolników ulicami Warszawy, aby zaprotestować przeciwko polityce koncernów browarskich w stosunku do polskich plantatorów chmielu. Do niedawna Polska była potęgą w produkcji chmielu. Obecnie wielkie koncerny browarskie, w których rządzi „kapitał zagraniczny” nie chcą skupować chmielu od polskich producentów tego surowca. Na skupie w cenie wolnorynkowe, jak to miało miejsce w ubiegłym roku, proponuje się krajowym producentom tego surowca 1zł za kg szyszek chmielu. Przewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych, (związek był organizatorem protestu), w swoich wystąpieniach podczas manifestacji wspomniał, że rolnik niemiecki specjalizujący się w uprawie chmielu otrzymuje 10 euro za kilogram szyszek chmielu, że są tam dotacje i browarom opłaca się kupować surowiec od rodzimych producentów.
U nas – jak dodał przewodniczący w dalszej swojej wypowiedzi – widocznie komuś zależy, aby zniszczyć polską produkcję chmielu.
Specjalny list petycja w obronie rolników uprawiających chmiel i zmianie polityki koncernów piwowarskich został złożony na ręce przedstawicieli jednej z firm browarskich (na początku manifestacji) oraz drugi w Ministerstwie Rolnictwa (gdzie zakończył się protest rolników).

       
       
       


W tej małej i wyjątkowo spokojnej, jak na skalę problemu, manifestacji wzięło udział stu kilkudziesięciu rolników. Widocznie inni rolnicy zwątpili w celowość, a raczej skuteczność takiego protestu. Poniekąd i słusznie, by jakaś petycja i protest garstki ludzi (nawet bardzo zdeterminowanych) mogło zmienić politykę biznesową firmy, gdzie pieniądz jest wszystkim, a szefostwo, być może nawet nie mówi po polsku. Po drugie petycja w tej sprawie do Ministerstwa Rolnictwa też się nieco rozmija z celem, ponieważ na pewno te sprawy są mu dobrze znane. Kwestia dofinansowania produkcji bądź skupu chmielu rozbija się o pieniądze a bardziej ich brak. Rozwiązania legislacyjne zapewniające producentom pewne poczucie bezpieczeństwa również nie wchodzi w rachubę, ponieważ w gospodarce rynkowej rząd nie może głęboko ingerować w czyjś biznes. Trochę mógłby. Pytanie tylko, czy ma chęć stawić czoło problemowi. W zasadzie, całej masie problemów (podobna sytuacja na rynku mięsa, zwłaszcza trzody chlewnej, mleka czy zbóż). Rolnictwo dla tego rządu to pewnego rodzaju kula u nogi. Są i tacy, którzy uważają że gospodarka krajowa bez rolnictwa może świetnie prosperować. Jest to myślenie na krótką metę bowiem wystarczy, że wybuchnie lokalny lub globalny konflikt albo nastąpi jakaś klęska o katastrofalnych rozmiarach (powódź, susza itp.) a bezpieczeństwo żywnościowe narodu legnie w gruzach. Ale kogo to obchodzi?
Obecnie w gremiach rządowych nie ma ważniejszego tematu od tego, kto w PO ma zostać kandydatem na prezydenta. Komorowski czy Sikorski? Tu jeszcze raz potwierdza się powiedzenie: „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” .
Pomyśleć, że są kraje dobrze prosperujące, gdzie rolnictwo zajmuje w gospodarce jedno z czołowych miejsc. Czyli, można.
Ale nie u nas!

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę