W Trzebieszewie od kilku miesięcy mieszkańcy wsi protestowali przeciwko chlewni. Przeszkadzał im odór. Było kilka kontroli, które wykazały uchybienia. Ale dziś w Trzebieszewie nikt już nie protestuje. Jak powiedział właściciel gospodarstwa - mieszkańcy wsi chcą się dogadać, bo i oni nie zawsze robią wszystko zgodnie z przepisami. Sami mieszkańcy zawieszenie broni tłumaczą inaczej.
Gospodarstwo było już kontrolowane przez sanepid, straż pożarną, inspektora ochrony środowiska. Ten ostatni stwierdził, że jest nieporządek, a gnojowica może zanieczyszczać przyległy teren. Właściciel chlewni zapewniał, że usterki usunął. Sprawa trafiła też do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Kamieniu Pomorskim.
Wizja lokalna już się odbyła. Wnioski: chlewnie są w "nieodpowiednim stanie technicznym". Najwięcej wątpliwości budzi stan wentylacji pionowej, której właściwie nie ma, oraz odprowadzanie gnojowicy. Wiesław Żelek zdaje sobie sprawę z tych niedociągnięć. Starał się o pieniądze z Unii Europejskiej na dostosowanie gospodarstwa do wymogów unijnych. – To, że mieszkańcy spowodowali ten protest poskutkowało, że mój wniosek został odrzucony i już nie mogę się ubiegać o środki, bo się skończyły - mówi. Teraz nie stać go na poprawienie wszystkiego. Wystarczy tylko na wentylację.
Tymczasem we wsi cisza. Mieszkańcy Trzebieszewa, którzy walczyli - jak twierdzą - nie z właścicielem chlewni, ale ze smrodem, nie chcieli wypowiadać się dziś przed kamerą. Mówią, że wytykają ich palcami, a wieś zamiast się zjednoczyć - podzieliła się na przeciwników i zwolenników chlewni. Dodają jednak, że od czasu, kiedy przyjechała tu ekipa naszej telewizji - dużo się zmieniło na plus. Wiesław Żelek zawieszenie broni tłumaczy inaczej: - Każdy z nich ma jakieś braki. Ja nie chcę ich wymieniać, ale i ochrona środowiska się kłania i nadzór budowlany. Jeżeli zaczęlibyśmy walkę ząb za ząb, to nie wiem, kto wyszedłby obronną ręką. Ale i tak właściciel chlewni myśli o przeniesieniu jej w inne miejsce.