W ubiegłym tygodniu w Zakładach Azotowych w Puławach istniała groźba całkowitego odcięcia dostaw gazu ze wzgledu na zadłużenie wobec Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Pracownicy PGNiG z Sandomierza zamierzali zamknąć zasuwę na głównym węźle instalacji w południe w czwartek. Waldemar Pstrowski, dyrektor produkcji puławskiej spółki starał się do tego nie dopuścić. Groziłoby to kosztowną a przede wszystkim niebezpieczną awarią. Odcięcie gazu mogłoby spowodować zniszczenie instalacji, a w konsekwencji emisję setek ton amoniaku do atmosfery – argumentował.
Według W. Pstrowskiego zadłużenie "Azotów" wobec PGNiG wynosi ponad 120 mln zł. Przedstawicielka PGNiG z terenowej jednostki w Sandomierzu Barbara Lisowska-Paterek twierdzi z kolei, że zaległości te wynoszą 183 mln zł. Nie musimy odcinać gazu w Puławach. Spór zażegnała informacja z warszawskiej centrali PGNiG. Zarząd spółki wynegocjował z "Azotami" odłożenie tej decyzji.
Zdaniem zarządu zakładu, zadłużenie jest wynikiem zbyt wysokich cen gazu w porównaniu z cenami obowiązującymi w Europie Zachodniej. Puławski zakład to jeden z największych w Polsce odbiorców gazu ziemnego dla celów produkcyjnych, jest to około 10 procent krajowego zużycia.