Protest rybaków łodziowych, czyli tych, którzy mogą łowić tylko blisko brzegu. Protestują, bo mają bardzo mały limit na dorsze. Wysyłają pisma do ministerstwa. Domagają się zagwarantowania opłacalności połowów. Grożą, że jeśli to nie pomoże - będą łamać prawo i łowić nielegalnie. Wyliczyli, że tegoroczny limit skończy się za 3-4 miesiące.
Każdy rybak łodziowy może złowić w tym roku tylko 5 ton dorszy. "To głodowy limit" - mówią. Uważają, że są dyskryminowani. Tak mały limit na dorsze wyczerpie się za kilka miesięcy. A łowienie innych ryb, np. śledzi, jest nieopłacalne - twierdzą. Dlatego wysyłają do Ministerstwa Rolnictwa protesty. Domagają się zwiększenia limitu z 5 do 35, a nawet 40 ton rocznie.
Limity połowowe wyznacza Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa, właśnie na podstawie informacji o wielkości stada. Od kilku lat prowadzi politykę ochrony dorszy, argumentując, że jest ich coraz mniej. Ale zachodniopomorscy rybacy nie zgadzają się z tym. Najnowszy raport Międzynarodowa Komisja opublikuje pod koniec lutego.