Uczestnicy zbożowego rynku wchodzą w nowy tydzień w nienajlepszych nastrojach. I jak to zwykle bywa wszystko rozbija się o pieniądze. Rolnicy chcieliby sprzedać, ale zdecydowanie po wyższej cenie, niż ta, którą oferują potencjalni odbiorcy. Sytuacja zrobiła się patowa, a jaskółek ożywienia nie widać.
Tych producentów i przetwórców, którzy zdecydują się na zawarcie transakcji, czeka prawdziwa walka o to by spotkać się w połowie cenowej drogi. Do sprzedaży pszenicy konsumpcyjnej praktycznie nie dochodzi.
Dolna granica oczekiwań rolników to 450 złotych za tonę przy sprzedaży bezpośrednio w gospodarstwie. Tymczasem przetwórcy gotowi są płacić taką stawkę, ale już z wliczonymi kosztami transportu.
Na zawarcie transakcji jest więc szansa tylko wtedy, gdy parametry oferowanego zboża są naprawdę wysokie. Podobnie sytuacja ma się z kukurydzą. Punkt, w którym czasem uda się spotkać kupującym i sprzedającym to 470 złotych za tonę.
Optymizmem nie napawają ani najbliższe tygodnie, ani nawet perspektywa cen na nowe zboża z tegorocznych zbiorów. Pierwsze stawki o jakich zaczyna się mówić to zaledwie 420 złotych za tonę pszenicy.