Czas między końcówką żniw, a regularnym handlem to przełomowy moment dla handlujących zbożami. Rolnicy, którzy nie mają gdzie magazynować ziarna, mimo niższych cen decydują się na transakcje. Ci, których stać na przechowywanie plonów, muszą się mocno zastanowi, bo w tym roku zboża jest wyjątkowo dużo. Może się więc okazać, że ceny nie wzrosną aż tak bardzo, jak tego oczekiwaliby producenci.
Firmy handlowe wolą od razu sprzedać towar, bo magazynowanie kosztuje, a uzyskana w późniejszym terminie cena może nie pokryć wszystkich kosztów. Największym wygranym tegorocznych żniw są zatem kupujący. To oni dyktują ceny, ktore producenci muszą brać pod uwagę.
Tym bardziej, że zboża jest nie tylko dużo w kraju, ale także za granicą. Surowiec może w każdej chwili napłynąć z Niemiec, Węgier, Slowacji, Czech czy Ukrainy. W ubiegłym tygodniu ceny zbóż spadały- średnio 10 złotych za tonę dziennie. Rynek jest nascynony i tylko wyjątkowy przypadek pozwala producentom na sprzedanie zboża po wyższej cenie.