Z obliczeń Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych wynika, że obecne ceny skupu zbóż i rzepaku nie pokrywają kosztów produkcji. W związku z tym organizacja uważa, że protesty rolników są słuszne i popiera je.
W ubiegłym tygodniu ok. 150 rolników protestowało przez kilka godzin w Grudziądzu (woj. kujawsko-pomorskie) przeciwko niskim cenom skupu zbóż i rzepaku. Pikietę w Opolu zorganizował Komitet Protestacyjny Rolników Powiatu Brzeskiego, ale wzięli w niej udział też rolnicy z innych powiatów, przedstawiciele kilku związków rolniczych i Izby Rolniczej w Opolu. Domagali się przede wszystkim wyjaśnienia przyczyn dużego spadku cen skupu rzepaku - nawet o 40-45 proc. w porównaniu z cenami ubiegłorocznymi.
Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych w pełni popiera protesty rolników spowodowane znaczącym spadkiem cen zbóż i rzepaku. Obecne ceny nie pokrywają kosztów produkcji - zaznaczył w rozmowie z PAP prezes tej organizacji Stanisław Kacperczyk.
Jego zdaniem, jest niezrozumiałe, że ceny w obecnym sezonie skupowym spadły o 40 proc., a w niektórych rejonach kraju nawet o 50 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Kacperczyk podkreślił, że stwarza to dramatyczną sytuację na rynku zbóż, ponieważ w niektórych regionach Polski rolnicy uzyskają znacznie niższe plony niż w 2012 r., co spowodowane jest niekorzystnymi warunkami pogodowymi na wiosnę. Niskie ceny skupu uniemożliwią odtworzenie produkcji w przyszłym roku, bo rolnicy nie będą mieli pieniędzy na zainwestowanie w uprawy - ocenił prezes Związku.
Z wyliczeń Tadeusza Szymańczaka z PZPRZ wynika, aby uzyskać zwrot kosztów produkcji, przy średnim plonie pszenicy na poziomie 4 ton z hektara, cena powinna wynosić ok. 900 zł za tonę. Przy obecnych cenach (600 zł za tonę) strata na uprawie jednego hektara pszenicy wynosi 3,2 tys. zł. Przy cenie 600 zł za tonę, aby produkcja stała się opłacalna, rolnik musiałby uzyskać 8,3 tony z hektara, a to jest niemożliwe.
Jak mówił PAP Szymańczak, w przypadku rzepaku cena zapewniająca pokrycie kosztów produkcji powinna być w granicach 1700 zł za tonę. Ale przy cenie skupu obecnie proponowanej przez firmy na poziomie 1300 zł, rolnik, aby nie stracić, musiałby uzyskać plony rzepaku w wysokości 7 ton z ha. W Polsce zbiera się średnio ok. 2-3 ton z hektara.
Zdaniem Szymańczaka, w ubiegłym roku ceny nie były wyjątkowo wysokie, ale normalne, bo faktycznie pokrywały koszty produkcji. Jeszcze w czerwcu za pszenicę można było dostać 900 zł za tonę, rzepak zaś kosztował ok. 1800 zł za tonę.
Według danych Krajowej Federacji Producentów Zbóż, 6 sierpnia firmy skupowe płaciły za pszenicę konsumpcyjną 610-700 zł za tonę. W stosunku do ubiegłego tygodnia pszenica nieco potaniała.
Natomiast jak podało Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku, w ubiegłym tygodniu za rzepak płacono od 1140 zł do 1368 zł za tonę. Najwięcej rolnik dostawał w zakładach tłuszczowych za zakontraktowany surowiec.
Szymańczak zwrócił uwagę, że w sytuacji tak niskich cen skupu, do Elewarru jako spółki państwowej powinna należeć stabilizacja rynku. Firma ta natomiast oferowała jedne z najniższych cen w regionie, co zachęcało inne podmioty do obniżania cen.
Elewarr, nadzorowany przez Agencję Rynku Rolnego, jest jednym z większych graczy na rynku zbóż. Co roku skupuje ponad 120 tys. ton ziarna: rzepaku, zbóż i kukurydzy.
Sytuację na rynku zbóż powinno się też stabilizować wykorzystując m.in. unijny mechanizm skupu interwencyjnego. Powinien być on uruchamiany wtedy, gdy dochody rolników spadają poniżej kosztów produkcji - zaznaczył Szymańczak. Dodał, że jego cena powinna być jednak znacznie wyższa, niż ta, którą ustaliła Unia Europejska. Obecnie wynosi ona 101,3 euro za tonę.
"Jest to cena oderwana od rzeczywistości, Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych już w latach ubiegłych zwracał na to uwagę" - powiedział ekspert. Jego zdaniem, obecnie cena interwencyjna pokrywająca koszty produkcji powinna być na poziomie 160-165 euro za tonę.
Interwencyjny skup zbóż uruchamiany jest wtedy, gdy ceny oferowane za ziarno spadają poniżej ceny interwencyjnej. Jest on uruchamiany od 1 listopada i trwa do końca maja następnego roku.
6270380
1