Polska Jest Najważniejsza apeluje do MEN o wprowadzenie zmian, które obniżą ceny podręczników szkolnych. PJN proponuje m.in. wprowadzenie do szkół e-podręczników. MEN odpowiada, że projekt w tej sprawie jest już w trakcie realizacji.
- W Polsce są chore ceny na podręczniki szkolne. Dzisiaj, żeby kupić podręczniki w rodzinie, w której jest dwoje czy troje dzieci trzeba zagwarantować sobie bardzo poważny budżet - powiedziała wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak na zorganizowanej w środę konferencji prasowej przed gmachem MEN.
Jak podała, ceny podręczników szkolnych wzrastają co roku od 5 do 15 proc. - Dodatkowo w tej chwili wzrost tych cen spowodowany jest wprowadzeniem VAT-u. Tak więc rodzice wydają dzisiaj średnio na podręczniki dla swoich dzieci średnio ok. 355 zł. I to są podręczniki w ich zasadniczej części; do tego trzeba jeszcze dodać podręczniki do języków i podręczniki do nauki etyki czy religii. To są kwoty ogromne - powiedziała.
- Każda mama i ojciec drżą przed pierwszym września, ponieważ trzeba na te podręczniki wydać ogromną kwotę - podkreśliła Jakubiak.
Wiceszefowa PJN przekonywała, że w Polsce - wzorem Francji lub Niemiec - podręczniki szkolne mogłyby być kupowane na wyposażenie szkoły. Jej zdaniem, tornistry dzieci są dla nich za ciężkie, ponieważ razem z książkami i przyborami szkolnymi ważą od siedmiu do dziewięciu kilogramów. Zwróciła przy tym uwagę, że do szkół są posyłane coraz młodsze dzieci, ponieważ w latach 2009-2012 resort edukacji wprowadza obowiązek szkolny dla sześciolatków.
- Polacy przyzwyczaili się do tego, że trzeba kupować te książki co roku, ale nie znam innego kraju w Europie, w którym te książki rodzice musieliby kupować dla każdego dziecka co roku. Jest model francuski czy model niemiecki, w którym książki kupuje się na rzecz biblioteki. Dzieci wypożyczają na lekcje książki i korzystają z nich wszystkie klasy. Jest dzisiaj system pracowni polonistycznych, matematycznych, historycznych w związku z tym książki mogłyby być kupowane na wyposażenie szkoły - przekonywała Jakubiak.
PJN zaapelował do MEN o wprowadzenie do szkół podręczników w formie elektronicznej np. w postaci tzw. e-booka. - Podręczniki do komputerów, a lektury do poduszki - apelowała Jakubiak. - Nawiązuję tutaj do obietnicy tego rządu, że każdy gimnazjalista będzie miał laptopa. A więc jeśli ma mieć laptopa, to pytam co w tym laptopie jeśli nie e-podręcznik? - pytała retorycznie Jakubiak.
Według niej, rodzice powinni kupować podręczniki dla jednego dziecka najczęściej co trzy lata. Jej zdaniem, rodzice zbyt często kupują nowe podręczniki tylko dlatego, że wydawca zaktualizował mało istotne treści. - Nie martwmy się wyłącznie o rynek wydawców, martwmy się o kieszenie rodziców - podkreśliła wiceszefowa PJN. Dodała też, że w szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych należy zrezygnować z zeszytów ćwiczeń.
- Resort edukacji nie może regulować cen podręczników szkolnych, które ustalają wydawcy - powiedział Jerzy Barski z zespołu obsługi mediów MEN. Podkreślił, że MEN pomaga uczniom z niezamożnych rodzin zakup podręczników. W roku szkolnym 2011/2012 na program "Wyprawka szkolna" przeznaczono ok. 115 mln zł. - Pomocą ma być objętych ponad pół miliona uczniów - dodał Barski.
Poinformował też, że pod koniec lipca MEN skierował do konsultacji rozporządzenie w sprawie e-podręczników. MEN chce, by podręczniki szkolne były obowiązkowe wydawane w formie papierowej wraz z towarzyszącą jej formą elektroniczną lub wyłącznie w formie elektronicznej.
Resort chce także ograniczyć wydawanie co roku nowszych wersji podręcznika, które nie różnią się zasadniczo od wersji poprzedniej. Jeżeli nowy podręcznik nie zmienił się w części większej niż 20 proc. objętości, wówczas wydawca uzyska możliwość dopuszczenia go do użytku szkolnego dopiero po trzech latach.
- Warto podkreślić, że uczniowie nie muszą korzystać z podręczników, gdyż ostatecznie decydują o tym nauczyciele - dodał Barski.