Słaba złotówka, nowe pomysły Brukseli i naszego rodzimego Ministerstwa Finansów, nie pozostawiają złudzeń – na obniżki cen paliw nie ma co liczyć. Bo trzeba będzie ponieść koszty systemu certyfikacji biokomponentów dodawanych do benzyny i oleju napędowego, który od grudnia tego roku wprowadza Unia Europejska. A nasz resort finansów przymierza się do likwidacji ulgi akcyzowej na biopaliwa. To zdaniem analityków oznacza jedno – ceny paliw wzrosną przynajmniej o 20 groszy za litr.
Kierowców nie rozpieszczają też kursy walut. Przelicznik z międzynarodowych notowań dolarowych staje się dla polskich firm coraz bardziej niekorzystny – uważają eksperci z e-petrol.pl. I mimo, że ropa naftowa na światowych rynkach zniżkuje, przy krajowych dystrybutorach obniżek nie odczuwamy.
Dziś baryłka ropy naftowej kosztuje ponad 75,5 dolara. Przeceny to obawy inwestorów o spowolnienie gospodarcze w Chinach. Rozczarowujące są tez dane z amerykańskiego rynku pracy. Ale wróćmy na nasze stacje benzynowe. Tu ceny paliw wciąż rosną. W najbardziej komfortowej sytuacji są właściciele aut napędzanych gazem.
Jeśli hurtowe ceny paliw cały czas będą pięły się w górę, tankowanie stanie się sportem dla wytrwałych, którzy bacznie będą przyglądali się cenom proponowanym przez okoliczne stacje.