Na ostateczne szacunki trzeba będzie jeszcze poczekać, ale już dzisiaj wiadomo, że zbiory owoców szykują się na poziomach dużo, dużo niższych od zakładanych. Z informacji docierających z różnych rejonów kraju wynika, że zbiory jabłek mogą wynieść zaledwie 30% ubiegłorocznej produkcji. Jeszcze gorzej jest w przypadku moreli i brzoskwiń. Tu przewidywania zbiorów sięgają zaledwie 20% tego, co zebraliśmy w tamtym sezonie. Znacznie ponad połowę mniej będzie wiśni. Lepsze rokowania są jedynie dla czereśni i śliw.
A wszystkiemu jest winna przede wszystkim pogoda. Niskie temperatury na zmianę z ulewnymi deszczami w okresie kwitnienia, nie pozwoliły na właściwe zapylanie, teraz są tego efekty. A dodatkowo część sadowników zniechęcona niskimi cenami owoców, mocno przycinała, a nawet wycinała drzewa. Tymczasem na przykład wiśnie plonują głównie na młodych pędach. Ale czy wpłynie to na zdecydowanie wyższe ceny, też nie można powiedzieć. Wiele będzie zależało od stawek, jakie na międzynarodowych rynkach zaproponują inni producenci.
A jak wygląda w tej chwili sprzedaż owoców? W przypadku jabłek nie ma lepszych wieści. Kończy się eksport, ale ceny jak były niskie tak są nadal. Szczytem osiągnięć jest sprzedaż owoców po 60 groszy a kilogram. Jednak taka sztuka udaje się rzadko.
Spółdzielnie ogrodnicze rozpoczęły skup truskawek spod osłon. Ceny od 5 złotych na Podkarpaciu, do 8,5 złotego w Małopolsce. To o ponad 4 złote więcej niż przed rokiem.