Sieci handlowe zapowiadają, że po wejściu Polski do UE nie będzie podwyżek.
Sieci handlowe stoją przed dużym wyzwaniem - jak po wejściu Polski do Unii Europejskiej utrzymać ceny na niskim poziomie? Chociaż dzisiaj nikt jeszcze nie jest w stanie powiedzieć, co podrożeje, a co nie, to jednak wiadomo, że podwyżki będą, czasem, jak chociażby w przypadku cukru - prawdopodobnie dość drastyczne.
Dlaczego niektóre towary i produkty muszą zdrożeć po naszej akcesji do UE? Otóż przede wszystkim z powodu prowadzonej na wspólnym rynku polityki rolnej, która poprzez system rozmaitych kwot i dopłat zapobiega spadkowi cen płodów rolnych. Najlepiej widać to na przykładzie cukru. Unia, chcąc zapewnić producentom buraków i cukrowniom dochody w odpowiedniej wysokości, pilnuje, by jego cena nie spadła poniżej określonego poziomu. Służą temu dopłaty do produkcji, a także zaporowe cła na tańszy cukier trzcinowy z krajów trzecich. W efekcie Europejczycy słodzą kawę najdroższym cukrem na świecie.
W Polsce jego cena jest znacznie niższa niż w krajach członkowskich, ale po naszej akcesji będzie stopniowo rosła, by osiągnąć średni unijny poziom. Ekonomiści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej szacują, że podwyżka wyniesie 50 proc. Pracownicy sekcji analiz Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA nie wykluczają jeszcze większej zwyżki - nawet o 70 proc.
W ocenie tego ośrodka badawczego podwyżki cen po 1 maja obejmą ok. 20 proc. artykułów spożywczych. Podrożeją m.in. mleko, masło i inne przetwory mleczne. W przypadku mięsa wieprzowego, wołowego i drobiowego zwyżka, jeśli będzie, to nieznaczna. Po 1 maja mogą natomiast potanieć przetwory zbożowe, a więc chleb czy kasze, gdyż cena zboża w UE jest zbliżona do cen na naszym wewnętrznym rynku.
Skutki ewentualnych podwyżek na pewno będą starali się "zamortyzować" producenci, naciskani przez handlowców - głównie hipermarkety - którym zależy na przyciągnięciu do swoich sklepów klientów.
- Na ostateczną cenę towaru ma wpływ bardzo wiele czynników: koszt surowca, produkcji, ale także realia rynku, czyli siła nabywcza konsumentów i konkurencja między podmiotami - mówi Roman Jankowiak, rzecznik sieci Geant. - Na początku niektóre wyroby mogą podrożeć, ale potem konkurencja będzie wymuszała stopniowe obniżki.
Sieci handlowe zgodnie deklarują, że akcesja niczego w zasadzie nie zmieni w ich głównej strategii, której celem jest oferowanie towarów po najniższych na rynku cenach.
- Spodziewamy się obniżek cen po 1 maja - stwierdza Beata Tomaszek z Carrefour, ale nie chce wyjawić, w jaki sposób firma zamierza tego dokonać.
Rąbka tajemnicy uchyla Wojciech Sokół, rzecznik Tesco, który mówi, że zbijanie cen możliwe jest poprzez ograniczenie kosztów działania całej sieci.
- Tworzymy wspólny dla wszystkich naszych hipermarketów pion logistyczny, zajmujący się dystrybucją produktów do sklepów w całej Polsce z wybudowanego ostatnio pod Warszawą centralnego magazynu - wyjaśnia.
Unii nie boi się również Biedronka i po 1 maja chce pozostać przy swoim haśle reklamowym: "Codziennie niskie ceny".
- Będziemy negocjować z naszymi dostawcami. Jesteśmy jedną z największych sieci w Polsce. Oferujemy dostęp do wielkiego rynku zbytu, który zdobyliśmy dzięki naszej strategii sprzedaży tanich, dobrej jakości produktów - zapewnia Małgorzata Spychała, rzecznik sieci dyskontów Biedronka.
Ekonomiści podkreślają, że wyrównywanie różnic cenowych między nowymi członkami UE a krajami obecnej "piętnastki" będzie procesem powolnym, rozłożonym na lata. W Hiszpanii, która do UE wstąpiła ponad 20 lat temu, ceny osiągnęły dopiero 70 proc. średniej dla całej UE. O tym, czy dany produkt podrożeje czy nie zadecydują nie tylko urzędnicy w Brukseli, ale zwykła gra rynkowa.