Miało być dobrze, jest tak sobie. Eksport jabłek na wschód wyraźnie osłabł. Zmniejszyła się wysyłka do Rosji z rejonu grójeckiego i lubelskiego. Znacznie mniej TIR-ów opuszcza także rynek sandomierski. Choć w tym przypadku prawie cały towar trafia najpierw na Ukrainę.
Mniejszy popyt ze strony wschodnich kontrahentów zmroził rynek. Lokalnie ceny jabłek ze zwykłych przechowalni i chłodni stopniały nawet do 50 groszy za kilogram, nieco więcej kosztują owoce z magazynów z kontrolowaną atmosferą. Najwyższe stawki zarezerwowane są dla odmian: Gala, Golden i Ligol.
Rosja zdążyła już nasycić się naszym towarem. Szczególnie, że ostanie dostawy nie były dobrej jakości i teraz kupcy w Moskwie mają problemy ze sprzedażą jabłek.
Producenci liczą, że jeszcze przed świętami eksport uda się odblokować. Ale wymagania rosyjskich klientów rosną. Cała Europa chłodnie z kontrolowaną atmosferą otwiera już w styczniu, my nadal zbyt późno, a magazyny sadowników wciąż są jeszcze pełne. Za to naszym atutem wciąż pozostają lokalizacja oraz cena. Bo tak tanio jak w Polsce jabłek kupcy ze wschodu nie mają gdzie kupić.