Ceny kurczaków idą w dół. Jeszcze niedawno duże zakłady płacił za brojlery 3 złote 30 groszy, teraz tylko za małe kurczaki grillowe można uzyskać 3 złote 25 groszy. A tych jest niewiele, typowe kosztują nieco ponad 3 złote.
Marnym pocieszeniem jest to, że tanieją pasze. Bo od najwyższego poziomu sprzed żniw staniały o niecałe 200 złotych za tonę, czyli zaledwie o kilkanaście %. Chociaż ceny zbóż spadły o kilkadziesiąt. A koszty produkcji będą rosły, bo jesienią kurniki trzeba już dogrzewać.
Nie tanieją tylko indyki, bo na tym rynku braki świeżego mięsa są coraz bardziej odczuwalne. Zapasy mrożonego towaru są duże, jeszcze z okresu ptasiej grypy, ale chętni są tylko na świeże filety.
Tymczasem wstawienia w sierpniu spadły o 1/4, we wrześniu może być podobnie. A to oznacza, że na przełomie roku indyków będzie brakować. Na razie mała podaż nie przekład się jednak na wyższe ceny zbytu. Wręcz przeciwnie, na niemieckim rynku filety kosztują teraz około 3 i pół euro za kilogram, przy takiej cenie hodowcom nie możemy dać więcej – tłumaczą przetwórcy. Za indory przetwórnie płacą około 4 złotych, przy doliczeniu dodatków cen wzrasta o kilkanaście groszy. Średnia cena indyczek to 3 złote 80 groszy.
Handel psuje konkurencja, brazylijskie filety można kupić po 3 euro, trudno się dziwić że w tej sytuacji sięgają po nie nawet krajowe firmy.