Najpierw drożejące w rekordowym tempie pasze, a teraz wirus ptasiej grypy, który skutecznie odstraszył klientów. Nawet okres przedświąteczny nie pomaga drobiarzom. Popyt drastycznie spada i ceny także. Najgorzej jest w rejonach sąsiadujących ze strefą objętą kwarantanną. Im dalej od źródła wirusa, tym panika na rynku mniejsza.
Ubojnie są zmuszone kupować mniej. Część zakładów przetwórczych ogranicza bowiem produkcję, bo sklepy zmniejszają zamówienia. Część przetwórców kupuje więcej od stałych i sprawdzonych dostawców, bojąc się, że po zwalczeniu wirusa drobiu na rynku może zabraknąć. To ratunek dla hodowców, by sprzedać żywiec i nie zamknąć roku na minusie.
Ceny żywca drobiowego spadają z dnia na dzień o co najmniej 10 groszy. Za kilogram brojlerów producenci dostają maksymalnie 3 złote. Hodowcy muszą mieć nie tylko odpowiednie zaświadczenia o bezpiecznym drobiu, ale także sami szukać odbiorców.
Od 20 do 60 groszy – o tyle spadły w zakładach ceny elementów drobiowych. Producenci narzekają, że hurtownicy i sprzedawcy próbują wykorzystać sytuację i chcą wymusić na nich kolejne obniżki cen.