Przedświąteczny okres miał przynieść ożywienie w handlu drobiem, ale plany handlowcom pokrzyżowała ptasia grypa. Popyt na białe mięso jest praktycznie żaden, bo na rynku panuje ogólny strach przed kupowaniem tego towaru.
Przetwórcy boją się robić zapasy pod produkcję, zakładając, że konsumenci zbojkotują produkty finalne. Nie ma jeszcze paniki i masowego wycofywania się z transakcji, ale na składanych dotychczas 10 zamówień, teraz pozostaje jedno. Firmy wolą poczekać, niż produkować coś, co się nie sprzeda. I patrząc na poczynania przeciętnych odbiorców, mają rację.
Konsumenci, mimo płynących z różnych stron zapewnień, że dostępne na rynku mięso jest bezpieczne, a produkty przetworzone nie mają prawa zawierać wirusa, ograniczyli zakupy i częściej wybierają wieprzowinę czy wołowinę. A taka sytuacja nie mogła nie odbić się na cenach drobiu. Na rynku nie ma drobiowych elementów, które by nie odnotowały spadków.
Najbardziej tanieją elementy szlachetne, mniejsze spadki widać w cenach mięs drobnych. I właśnie na te obniżki liczą handlowcy. Niższe ceny mogą zachęcić potencjalnych klientów do zakupów.