Cena interwencyjna ma znaczenie, gdy wycena rynkowa zbóż spada poniżej tej kwoty
19 maja 2011
Unia Europejska nie ma zapasów zbóż nie tylko na stabilizację rynków, ale i na cele pomocy żywnościowej - powiedział we wtorek w Brukseli minister rolnictwa Marek Sawicki.
- Gdyby w 2009 roku ceny interwencyjne zbóż wynosiły 130 euro, a nie 102, wtedy mielibyśmy co najmniej kilkanaście ton zboża w zapasach interwencyjnych - podkreślił Marek Sawicki na konferencji prasowej w przerwie posiedzenia ministrów rolnictwa UE.
Na wtorkowym posiedzeniu ministrów rolnictwa w Brukseli Sawicki przedstawił polskie wnioski o zwiększenie o 15 proc. kwot na produkcję cukru w UE oraz zwiększenie ceny interwencyjnej pszenicy z 101,5 do 130 euro za tonę.
Gdyby ceny wzrosły rolnicy chętniej sprzedawaliby zboże na unijne zapasy. Chodzi o to, że cena interwencyjna ma znaczenie, gdy wycena rynkowa zbóż spada poniżej tej kwoty.
- Znaczna część państw, z którymi rozmawiamy uważa, że wnioski, które składamy, mają rację bytu i powinny być przez Komisję Europejską poważnie rozpatrzone - powiedział Sawicki. - Prawdopodobnie nasze punkty będą omówione i przekazane do Komisji do dalszej analizy - dodał.
Sawicki uważa, że Polska ma szanse na uzyskanie akceptacji swoich propozycji zwłaszcza, że podczas najbliższego szczytu G-20, przywódcy omówią konieczność zwiększenia produkcji żywności na świecie.
- Zgłosiłem Francji (która przewodniczy G-20) na piśmie możliwość wprowadzenia na rynki żywnościowe obowiązku dostarczania produktów w przypadku kontraktów długoterminowych (ta sama pszenica bywa wielokrotnie sprzedawana i dostarczana przy najwyższej cenie), bo sprawa spekulacji jest podnoszona już nie tylko przez Polskę, ale także wiele innych państwa - zauważył Sawicki. - Nie może być tak, że UE jako czołowy producent żywności na świecie będzie biernie przyglądała się jak kilku spekulantów oszukuje całe światowe społeczeństwo - dodał.