Lawinowo rośnie zainteresowanie Polaków zalesianiem gruntów rolnych. W dwa lata od wejścia do Unii posadziliśmy prawie 27 tysięcy hektarów lasów.
- Przygotowujemy plany zalesień na 2007 r. Zainteresowanie jest ogromne. To wpływ wypłacanych premii dających rolnikom dobry pieniądz i poczucie stabilizacji na wiele lat - ocenia Piotr Matusik, nadleśniczy z Ornety na Warmii, gdzie chłopskich zalesień przybyło w ostatnim roku na 250 ha. - Wniosków na zalesianie w 2007 r. mamy już ponad sto - dodaje Waldemar Żebrowski, nadleśniczy z Korpeli na Mazurach.
Według szacunków Lasów Państwowych w 2005 r. w Polsce zalesiono ok. 10 tys. ha rolnej ziemi. Plan na 2006 r. to 17 tys. ha. Ten skokowy wzrost to efekt wysokich dopłat, które za zalesianie dostają prywatni właściciele ziemi rolnej.
Pewna sprawa
Do czerwca właściciele ziemi, którzy zalesili swoje pola w tym roku, mieli czas na złożenie w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odpowiednich oświadczeń. Do 15 lipca agencja przyjmuje wnioski dotyczące płatności za zalesienia wykonane w 2005 r. W sumie napłynęło ich do biur agencji ponad cztery tysiące.
Na ich podstawie agencja wypłaca premię pielęgnacyjną wynoszącą w zależności od rodzaju terenu od 400 zł do 750 zł za ha tym, którzy nie stosują repelentów, czyli środków do odstraszania zwierzyny, oraz od 700 zł do 1100 zł tym, którzy te środki stosują. Ten rodzaj premii rolnicy dostają przez pięć lat od posadzenia lasu.
Do tego dochodzi premia zalesieniowa wypłacana przez 20 lat jako rekompensata za wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Jej wysokość zależy od dochodów uzyskiwanych z rolnictwa. Jeżeli wynoszą ponad 20 proc., to premia wynosi 1400 zł/ha za rok. Jeżeli są niższe od 20 proc. (dotyczy to najczęściej miastowych, którzy kupują słabą rolną ziemię i obsadzają lasem), premia spada do 360 zł/ha rocznie.
Do tego każdy, kto na swojej ziemi zdecyduje się posadzić las, dostaje jednorazowe wsparcie od 4300 zł/ha do 5900 zł/ha, w zależności od kształtu terenu i rodzajów posadzonych drzew (najwięcej za liściaste). - Dla gospodarzy najważniejsze jest, że te pieniądze to sprawa pewna. Dlatego decydują się sadzić na polach lasy - uważa Bogusław Drzazga, nadleśniczy z Bartoszyc. W tej gminie rolnicy zalesili w ostatnim roku 180 ha.
- Zainteresowanie słabą ziemią kupowaną m.in. pod zalesianie utrzymuje się od dwóch lat. Za wzrostem popytu rosną ceny. Jeżeli na początku 2003 r. sprzedawaliśmy ziemię rolną średnio po 2909 zł za ha, to w pierwszym kwartale tego roku ta cena wynosiła 5278 zł za hektar - przyznaje Jerzy Lidacki z olsztyńskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych.
Zulusy też pomogą
Województwa warmińsko-mazurskie i mazowieckie przodują w zalesieniach rolnej ziemi. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie wiosną 2005 r. zarejestrowała 940 ha zalesień chłopskich pól. Jesienią 2005 r. przybyło kolejne 687 ha.
- W tym roku właściciele posadzą aż 3200 ha lasów. Ci, którzy je sadzą, dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to rolnicy przeznaczający pod lasy swoje najsłabsze pola wielkości do 5 ha. Drudzy to miastowi, którzy kupują słabą ziemię od agencji nieruchomości i całą obsadzają lasem. To są już wielkości od kilkudziesięciu do ponad stu hektarów - tłumaczy Andrzej Sobania z olsztyńskiej Regionalnej Dyrekcji LP.
Ci pierwsi sadzą las sami - całymi rodzinami z pomocą sąsiadów. Ci drudzy wynajmują "zulusów".
Zulus, czyli Zakład Usług Leśnych, to prywatna firma, jakich wiele powstało w połowie lat dziewięćdziesiątych przy nadleśnictwach. Sprawny "zulus" może posadzić jednego dnia nawet trzy tysiące drzewek. Na hektarze ugoru sadzi się siedem tysięcy sadzonek drzew liściastych, ok. 14 tys. sosen.
(RZeczpospolita)