Polskie rząd oraz rolnicy domagają się od Komisji Europejskiej trzy letniego okresu przejściowego na przepisy, które pozbawiły pomocy finansowej hodowców bydła mięsnego w Polsce. Bez tego nigdy nie dojdziemy do sytuacji, w której połowa stada w kraju to krowy mięsne, a połowa mleczne – tłumaczą organizacje hodowców.
Do tej pory hodowcy bydła mięsnego mieli nadzieję, że rolnicy będą mogli korzystać ze środków PROW-u przy zakupie stada podstawowego. Niestety Komisja Europejska zdecydowała inaczej. Dwoma rozporządzeniami z końca grudnia zeszłego roku znacznie ograniczono wsparcie dla producentów czerwonego mięsa. A zdaniem hodowców jest ona konieczna.
Polski rząd napisał już w tej sprawie list do Brukseli. Domaga się, aby przez 3-lata nie obowiązywały nas nowe przepisy. Argumentujemy, że państwa starej Unii Europejskiej przez ostatnie kilkanaście lata mogły z takie pomocy korzystać. W efekcie w takich krajach jak na przykład Irlandia połowa stada to krowy mleczne, druga połowa mięsne. Ten drugi rodzaj produkcji jest znacznie bardziej opłacalny. A jest jeszcze jeden ważny argument – kary jakie polscy rolnicy muszą płacić za przekroczenie mlecznych limitów.
Polskie stado bydło to prawie w 100% krowy mleczne. Od kilku lat obserwujemy stopniowy spadek ich pogłowia. Rok temu o 100 tysięcy sztuk. W tym roku szacunki mówią już o 120 tysiącach. Hodowcy twierdzą, że szansą na zatrzymanie tego trendu jest zamiana stad mlecznych na mięsne. Ale na to potrzeba pieniędzy. Najlepiej unijnych.