Sołtysi mają dość tego, że za półdarmo muszą regularnie kontaktować się z urzędem gminy i mieszkańcami, zbierać od nich podatki, doręczać pisma, czy dojeżdżać autem w służbowych sprawach - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
I coraz bardziej naciskają na gminy, by podwyższały im wypłaty. A groźby rezygnacji z pełnionej funkcji odnoszą skutek.
Jak wyjaśnia "DGP", to efekt niejasnych przepisów ws. diet, które teoretycznie powinny pokrywać koszty działalności sołtysów. Ale według ustawy o samorządzie gminnym rada gminy może ustanowić zasady, na jakich sołtysom będzie przysługiwała dieta oraz zwrot kosztów podróży służbowej.
A wiadomo, że "może" nie znaczy "musi" - podkreśla "DGP", wskazując, iż w rezultacie jedni sołtysi dostają dietę, inni tylko marne grosze, a niektórzy - nic.
I jak stwierdza gazeta, wiejski protest może oznaczać opóźnienia w poborze podatków.
Senator Ireneusz Niewiarowski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów, nie wyklucza propozycji zmian w ustawie, tak by umocnić pozycję sołtysów np. przez wyodrębnienie budżetów sołectw w ramach budżetów gmin. A w ust. o funduszu sołeckim - rozważenia form rekompensat dla gmin wypłacających diety.