Posłowie chcieli zrobić internautom dobrze i w marcu uchwalili, że te usługi będą dla osób indywidualnych zwolnione z podatku VAT. Działo się to dwa miesiące przed naszym wstąpieniem do Unii Europejskiej, gdzie takie rozwiązania są niezgodne z prawem. W UE obowiązuje wobec Internetu podstawowa stawka VAT. W naszym przypadku powinno to być 22 proc. - pisze "Trybuna".
"Chcieliśmy wesprzeć rozwój Internetu w Polsce" - powiedziała Małgorzata Ostrowska, członkini sejmowej Komisji Finansów Publicznych. "Wydawało nam się, że zniesienie VAT-u to będzie dobry pomysł. Wtedy nie widzieliśmy takiego zagrożenia, że Komisja Europejska może nam wytoczyć proces".
Teraz to zagrożenie widać lepiej. Polska musi do 9 września odpowiedzieć na listowne zapytanie Komisji, dlaczego złamała w tym względzie prawo europejskie - podkreśla dziennik.
Jeżeli tego nie zrobi, grozi nam pokazowy proces, który miałby uwiadomić nowym członkom Wspólnoty, że żarty się skończyły. Polsce grozi wymierzenie kary finansowej w wysokości 270 tys. euro za każdy dzień zwłoki w załatwieniu sprawy zgodnie z unijnymi normami. Gdyby naliczono ją od 1 maja, już dzisiaj byłoby to blisko 35 mln euro. Tyle kosztuje bubel prawny, stworzony z pełną wiadomością i na własne życzenie. Parlament uległ po prostu presji opinii społecznej, nie bacząc na skutki swojej decyzji.