Już blisko rok byli pracownicy gorzelni w Goświnowicach na Opolszczyźnie pilnują swojego zakładu pracy. Robią to za darmo i mimo, że skończyły im się umowy o pracę. W ten sposób chronią fabrykę przed rozkradaniem. Jednak ich cierpliwość jest już na wyczerpaniu.
Gorzelnie jeszcze dwa lata temu zatrudniała 150 mieszkańców wsi Goświnowice. Zarządzała nią poznańska spółka, która dzierżawiła zakład od syndyka. Okazała się jednak niewypłacalna i z tego powodu między innymi sąd umorzył wobec niej postępowanie egzekucyjne. Po wyroku sądu spółka przestała interesować się gorzelnią.
Ochrony majątku podjęli się więc pracownicy, mimo tego, że zwolnieni i pozostawieni bez wynagrodzenia. Ludzie ciągle maja nadzieję na wznowienie produkcji i nie rozumieją dlaczego właściciele nie interesują się fabryką.
W Goświnowicach około 80% dorosłych mieszkańców nie ma pracy. Nie dziwi więc desperacja byłych pracowników gorzelni. Na razie nadal będą pilnować fabryki i czekać na uczciwego przedsiębiorcę, który da im pracę.