W gminnych budżetach na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku brakuje pieniędzy na meliorację. A ponieważ w wielu wsiach rolnicy przestali już opłacać składki na Spółki Wodne, najmniejsze nawet podtopy mogą przynieść olbrzymie straty w uprawach.
Na Opolszczyźnie stan urządzeń melioracyjnych oceniany jest jako katastrofalny. Od kilkunastu lat zupełnie zaniedbana jest konserwacja rowów odprowadzających wodę z pól. Zniszczona lub niedrożna jest sieć polnych drenów.
Po powodzi w 1997 roku województwo otrzymało 83 mln złotych. Pieniędzy wystarczyło na odbudowę zniszczonych przez wodę urządzeń melioracyjnych i obwałowań rzek. Dotacje, jakie są w budżecie na utrzymanie tych urządzeń, to kwota zaledwie 83 tys. zł. To są bardzo znikome środki, które mówią praktycznie o tym, że użytkownicy swoich urządzeń szczegółowych muszą zadbać sami o własne rowy – powiedział dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji w Opolu, Tadeusz Cygan.
Z 70-ciu spółek wodnych w województwie tylko połowa usiłuje prowadzić działalność. Rolnicy nie płacą składek, a gminy nie mają w budżecie pieniędzy na meliorację. Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu nie może skutecznie pomóc gminom. Od dwóch lat zamiast zaplanowanych 3 mln zł otrzymuje tylko połowę tej sumy.
Wszystko wskazuje na to, że na meliorację pieniędzy nie będzie. Nie pomoże też Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, która w ubiegłym roku przeznaczyła 0,5 mln zł na prace melioracyjne. Pieniędzy nie mają też rolnicy. Jeśli sami nie oczyszczą zaniedbanych rowów, to mogą liczyć jedynie na to, że nie będzie zbyt dużych opadów. Niestety w ostatnich latach jest raczej odwrotnie i strat powodziowych przybywa, mimo, że rzeki nie wylewają.
.png)
Zaloguj przez Facebook
