Dotychczas zdrową żywność można było kupić w niewielkich, wyspecjalizowanych sklepikach. Interes okazał się jednak na tyle dobry, że już jesienią wkraczają do Polski dwie sieci sklepów z żywnością ekologiczną.
Jak podaje "Życie Warszawy", obydwie sieci są polskie. "Polska Zagroda", którą kieruje Jerzy Pietrucha, otwiera pierwszy sklep już na przełomie sierpnia i września w Łodzi. W tym roku zamierza założyć jeszcze jeden sklep w Łodzi i cztery w Warszawie. Konkurencyjna sieć, "Zdrowe Życie", planuje otwarcie stu sklepów i stoisk w całym kraju.
Wejście na rynek sieci sklepów z żywnością ekologiczną wynika z zapotrzebowania: zgodnie z badaniami dr Sylwii Żakowskiej-Biermas z Wydziału Nauk o Żywieniu już 20 proc. Polaków preferuje ten rodzaj żywności. Nie odstraszają ich nawet wysokie ceny. Na przykład, za ekologiczny chleb Hruby przenno-żytni zapłacimy 6,29 zł, za analogiczne pieczywo bez znaczka eko - 1,85. Droższe jest nawet muesli ekologiczne, które kosztuje 6,59, podczas gdy zwykłe można kupić już za 4,80-5,50. Miód eko to wydatek rzędu 50 zł za 0,75 l - zwykły kupimy za 15 zł. Jerzy Pietrucha przyznaje, że także u niego będzie -smacznie, zdrowo, ale drogo?.
Pietrucha swój debiut na rynku poprzedził jego analizą. Wie, że znajdzie klienta za swój towar. Produkty będzie dostarczała mu firma Symbio z Lublina, posiadająca swoją grupę producencką, liczącą 300 gospodarstw ekologicznych. Dotychczas 90 proc. swojej produkcji Symbio wysyłała za granicę. W tym roku sprzedała w ten sposób 3 tys. ton mrożonych owoców i warzyw ? o 30 proc. więcej niż przed rokiem.
Na Zachodzie sklepy z żywnością eko powstają jak grzyby po deszczu. Największą siecią jest amerykański "Whole Foods". Ma on 172 sklepy w Ameryce Północnej i Wielkiej Brytanii, zatrudnia w nich 32 tys pracowników. We Włoszech działa kilka sieci sklepów ze zdrową żywnością, a największą jest "Natura Si", posiadająca ponad 40 supermarketów.