Inwentaryzację bobrów chce przeprowadzić podlaski konserwator przyrody, by zastanowić się jak ograniczyć szkody wyrządzane przez te zwierzęta. Na razie nie wiadomo, jak mają być liczone bobry.
O bobrowych problemach konserwator Krzysztof Oniszczuk rozmawiał we wtorek 21
bm. w Białymstoku z leśnikami, myśliwymi i dyrektorami podlaskich parków
narodowych. Na razie nie wiadomo, jak będzie wyglądała inwentaryzacja, ani kiedy
zostanie przeprowadzona. Konserwator chciałby, aby stało się to jak
najszybciej.
Bobry objęte są częściową ochroną. W północno-wschodniej
Polsce bytuje ok. 90 proc. ich krajowej populacji, czyli - jak się szacuje -
około 12 tys. osobników. Za straty spowodowane przez te zwierzęta rolnikom
przysługują odszkodowania. Bobry, budując swoje tamy, zalewają pola i podtapiają
lasy. Do konserwatora docierają też informacje o tym, że na Podlasiu są miejsca,
w których zwierzęta te, niszcząc groble, zaczynają zagrażać nasypom kolejowym,
czy stawom rybnym.
Co roku podlaski konserwator wypłaca za szkody bobrowe
ok. 300 tys. zł. "Co dzień wpływa do nas od dziesięciu do kilkunastu podań o
takie odszkodowania. W tym roku pieniądze są, ale co będzie dalej?" - pytał
Oniszczuk.
W ubiegłym roku minister środowiska zgodził się na redukcyjny
odstrzał 600 bobrów na Podlasiu, ale zrezygnowano z tego, gdy okazało się, że w
budżecie wojewody wystarczy środków na wypłaty odszkodowań dla rolników. W
odstrzałach przeszkodziła też pora roku, bobry się pochowały w żeremiach. Od
strzałów myśliwych zginęły tylko dwa bobry. Teraz w ośmiu kołach łowieckich do
końca lutego 2004 roku można odstrzelić 70 bobrów. Konserwator zaznaczył, że
odstrzały wchodzą w grę tylko w tych miejscach, gdzie inaczej zaradzić szkodom
się nie da.
Bobry - jak podkreślił - to także wielcy dobroczyńcy
środowiska. W wielu miejscach wyręczają człowieka w prowadzeniu retencji, czyli
przywracania pierwotnych stosunków wodnych. Dzięki nim są szanse na podwyższanie
obniżającego się systematycznie od kilku lat poziomu wód gruntowych. Bobry
pomagają też w dostarczaniu wody drzewom, np. w Puszczy Białowieskiej. "Tam
bóbr jest zbawieniem" - powiedział konserwator.
Poinformował też, że
w pierwszych miejscach na Podlasiu rozpoczęto ekologiczny eksperyment,
polegający na montowaniu w bobrowych żeremiach specjalnych urządzeń, mających
"oszukać" bobry co do faktycznego poziomu wody i spowodować, by budowane przez
nie tamy były mniejsze. Pieniądze na ten projekt daje EkoFundusz -
poinformował Oniszczuk.