Rozpoczęła się sejmowa bitwa o kształt przyszłorocznego budżetu. Z punktu widzenia rolników najważniejsze jest chyba to, że nie zabraknie środków na współfinansowanie Wspólnej Polityki Rolnej. Ale są też rzeczy, które niepokoją. Na przykład bardzo niska dotacja na ubezpieczenia rolnicze. Zdaniem opozycji zagrożone są także preferencyjne kredyty inwestycyjne.
Budżet na rolnictwo będzie mniej więcej w takiej samej wysokości jak ten zeszłoroczny. I podobnie jak w poprzednich latach jego priorytetem będzie zapewnie ciągłości unijnych programów pomocowych.
Marek Sawicki – minister rolnictwa – "Mamy w pełni zabezpieczone środki na realizację Wspólnej Polityki Rolnej, a więc na współfinansowanie, a także na prefinansowanie działań PROW i płatności bezpośrednich, więc tutaj nie ma żadnego zagrożenia."
Podczas wczorajszej sejmowej debaty opozycja wytykała rządowi błędy i zagrożenia jakie dla rolnictwa niesie projekt przyszłorocznych wydatków. Ministrowi rolnictwa dostało się zwłaszcza za wysokość dotacji do systemu obowiązkowych ubezpieczeń rolniczych.
Henryk Kowalczyk – poseł PIS - "Zaledwie 100 milionów złotych, czyli tak na prawdę rząd przewiduje, że ubezpieczenia nie będą funkcjonować."
Problemy mogą być także z kredytami preferencyjnymi. Pieniądze na dopłaty do oprocentowania wprawdzie są, ale ministerstwo finansów nie zgodziło się na podwyższenie stopy zwrotu dla banków spółdzielczych.
Stanisław Stec – poseł Lewicy - "Banki, szczególnie spółdzielcze, nie są zainteresowane udzielaniem kredytów, gdyż twierdzą, że im się to nie opłaca, bo mają za małą stopę zwrotu."
A to oznacza jedno. Banki spółdzielcze wolą udzielać kredytów komercyjnych.