Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Bierzemy Euro

9 kwietnia 2004


Na zakupy do Gubina berlińczyk Heinz Joachim Lehmann przyjechał rowerem. W pociągach są specjalne przedziały dla cyklistów - mówi. Unijna waluta coraz bardziej panoszy się na naszym rynku wypierając złotówkę. Nie wszystkim się to podoba.

Zielona Góra, restauracja Saba przy Kupieckiej. W kieszeni mamy dziesięć euro i żadnych złotówek. Przy barze zamawiamy chilijskie, czerwone wino. Wypijamy i prosimy o rachunek. - Po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją - przyznaje Sabina Abratańska, współwłaścicielka. - Ale nie ma żadnego problemu, zaraz przeliczymy i wydamy resztę, tyle, że w złotówkach.
Edward Bomba, współwłaściciel zielonogórskiej Saby, szybko zagląda do internetu, sprawdza kurs. Otrzymujemy 39 złotych reszty. - Od jutra w kasie trzymać będziemy drobne euro, jeśli klienci zechcą, by im zwracać resztę w tej samej walucie.
Próby zapłacenia walutą euro w gorzowskich sklepach kończyły się różnie. Niektórzy sprzedawcy od razu zgadzali się przyjąć tę walutę, inni woleli skonsultować się ze swoim szefem. Marzena Nowek ze sklepu obuwniczego przy ul. Sikorskiego kręciła głową: - Niestety, nie przyjmujemy obcej waluty. Na razie nawet nie zastanawiamy się, jak to będzie wyglądać w przyszłości. Szefostwo nic o tym nie wspominało - tłumaczyła. Inaczej zareagowała pracownica sklepu cukierniczo -monopolowego ,,Rarytas'' przy ul. Chrobrego. - Wystarczy dogadać się w kwestii aktualnego kursu waluty. Można też dopłacić w złotówkach - mówi Dagmara Feifer.
W zielonogórskiej Palomie Justyna Barańczyk już kilka razy podawała Niemcom. Płacili w euro, nikt nie robił problemu. Za euro już od dawna zjeść można w "Ramzesie”. Lokal ma swój własny kurs: 3,50. - Jeśli rachunek jest wysoki, możemy podnieść do 4 zł za euro - informuje kelner. Kasjerka w Piotrze i Pawle odsyła mnie do kantoru. - Nie możemy przyjmować w obcej walucie - informuje.
Nowosolski Kaufland przyjmuje euro, ale tylko od cudzoziemców. To standard całej sieci. W weekendy Niemcy stanowią około 30 proc. klientów. Obowiązujący w Kauflandach przelicznik ustalany jest codziennie.

W świecie euro od dawna żyją miasta przygraniczne. W Gubinie w euro płacić można na bazarze, u fryzjera, w sklepach, waluta europejską nie pogardzą taksówkarze. Jeden z nich twierdzi nawet, że głupotą jest odrzucenie kursu za euro. Tylko kierowniczka gubińskiej "Biedronki” smutno kręci głową. Centrala w Warszawie zabrania przyjmowania euro, co w Gubinie odstrasza klientów.
- Oczywiście, że wolę płacić w euro, unikam pośrednictwa
- mówi Anke Liedl, która na gubińskim bazarze kupowała wczoraj spożywkę. - Wolę robić zakupy tutaj niż w Zielonej Górze. Płacę w euro, mam informację o cenie w tej walucie, a na dodatek sprzedawcy posługują się niemieckim.
Na wieść o rychłym wpuszczeniu euro do polskich sklepów załamał ręce prowadzący gubiński kantor Piotr Sobczyk, właśnie "zakupowi” turyści to głowni jego klienci.
- Jednak przeliczniki w sklepach będą mniej korzystne, Niemcy nadal będą wymieniać pieniądze - pocieszył się po chwili.
Najmniejszych problemów nie mają klienci gubińskiego McDonaldsa. Firma jako pierwsza potraktowała Gubin i Guben jako jedno miasto, pod klientów z obu brzegów Nysy ustawiła ceny. W trzech kasach przyjmowane są złotówki, a w jednej euro. Jak przyznają sprzedawcy zdecydowana większość klientów płaci euro, bo i większość gości stanowią Niemcy. Płacą słono. Za kosztujący 2 zł napój trzeba zapłacić 0,6 euro.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę