Jak podała FAMMU/FAPA, Białoruś znalazła się po raz pierwszy w pierwszej dziesiątce największych światowych importerów jabłek. Zdaniem analityków jest to wynik przystąpienia Białorusi przed dwoma laty do Unii Celnej Republiki Białorusi, Republiki Kazachstanu i Federacji Rosyjskiej.
Przypomnijmy, iż ta międzynarodowa umowa (kodeks celny) formalnie istnieje od 1 stycznia 2010 r., zaś od 1 lipca 2010 r. kodeks celny jest stosowany w relacjach handlowych pomiędzy Rosją i Kazachstanem, a od 6 lipca także z Białorusią. Przed przystąpieniem tego kraju średnioroczny poziom importu jabłek kształtował się w granicach 40-60 tys. ton, z czego około połowa była reeksportowana do Rosji.
W pierwszym roku członkostwa w roku 2011 wolumen importu wzrósł do przeszło 100 tys. ton, a w roku 2012 zamknął się wielkością 146 tys. ton. Tym samym w okresie ostatnich dwóch lat mamy do czynienia z potrojeniem się importu jabłek, przy czym w żaden sposób nie ma to przełożenia na wzrost przetwórstwa jabłek, czy chociażby ich konsumpcji w tym kraju. W roku 2012 konsumpcja jabłek przypadająca na 1 Białorusina to 15,9 kg. Przy założeniu, iż poprzednioroczny import wyniósł 146 tys. ton, a lokalna produkcja jabłek około 500 tys. ton, to w sumie na rynku łączna podaż tych owoców oscylowała w granicach 650 tys. ton. Po co więc tak ogromne ilości jabłek na białoruskim rynku - biorąc pod uwagę, iż jedynie co trzecie jabłko kierowane jest do konsumpcji - znakomita ich większość importowana jest na Białoruś z różnych stron, przy czym dalej reeksportowana (dzięki Unii Celnej) już po zerowej stawce celnej na rynek rosyjski.