Producenci drobiu żądają od rządu zapewnień, że cała ich branża dostanie rekompensaty w razie wybuchu epidemii ptasiej grypy. W Europie znajdowano wczoraj kolejne martwe ptaki.
- Odszkodowania należą się wszystkim hodowcom drobiu na wypadek poniesionych strat, nie ma natomiast przewidzianych żadnych rekompensat dla przemysłu, czyli dla zakładów drobiarskich - skarży się dyrektor generalny Krajowej Izby Drobiarstwa Leszek Kawski. Przedstawiciele dużych firm (np. Indykpolu) ostrzegają, że jeśli nie będą traktowani sprawiedliwie, to mogą pójść do sądu.
Uspokójcie ludzi!
Bardziej niż samej choroby producenci drobiu boją się tego, że przestraszeni ludzie przestaną kupować drób. Dlatego proszą rząd, żeby więcej spokojnych i rzeczowych informacji na temat ptasiej grypy ukazywało się w telewizji i radiu publicznym. Chcieliby też, żeby wskazać jedną instytucję, która udzielałaby informacji w tej sprawie.
- Co mam myśleć o weterynarzu rejonowym, który po znalezieniu martwego ptaka dzwoni najpierw do TVN, a potem wkłada garnitur i pakuje zwłoki do worka przed kamerami, czy to jest zgodne z procedurami - pytał jeden z producentów drobiu na spotkaniu z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa oraz służb sanitarnych.
- Kilka państw Europy już od miesięcy boryka się z ptasią grypą i widać, że życie tam toczy się normalnie. Nie ma więc powodów do paniki - uspokaja Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Trybusz.
Zagrożone ptasią grypą są przede wszystkim osoby narażone na kontakt z martwymi lub chorymi ptakami. Zdaniem Andrzeja Trybusza, stosując się do kilku zasad, możemy zredukować ryzyko zarażenia do minimum:
- nie zbliżać się do martwych ptaków i dopilnować, żeby dzieci robiły to samo,
- jeśli mieliśmy kontakt z martwym ptakiem, bardzo dokładnie umyć ręce,
- nie kupować mięsa pochodzącego z nieznanego źródła. Mięso w sklepie jest sprawdzone i bezpieczne - na bazarze już niekoniecznie,
- nie jeść surowego mięsa ptaków. Wirus ginie w temperaturze 70 stopni.
Zgodnie z przepisami
Na epidemię rząd będzie reagował wprowadzając w życie odpowiednie przepisy - deklaruje Maria Boratyn-Laudańska z Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii.
Od ubiegłego piątku rolnicy muszą trzymać drób w zamknięciu lub w sposób uniemożliwiający kontakt z dzikim ptactwem. Resort rolnictwa zakazał też sprzedaży żywego drobiu na targowiskach oraz organizowania wystaw z udziałem ptaków. W tej chwili największy kłopot mają producenci gęsi, które powinny być w tym okresie wypuszczane. Inni hodowcy mówią, że z wypuszczaniem ptaków mogą spokojnie poczekać do wiosny. A wtedy będzie już wiadomo, jak rozwinęła się sytuacja.
Niektórzy hodowcy boją się olbrzymiej władzy, jaką dostaną w swoje ręce powiatowi lekarze weterynarii, którzy będą decydować o zniszczeniu poszczególnych hodowli.
- Nie ma takiej możliwości, żeby nie skonsultowali się, podejmując takie decyzje z wyższymi instancjami, choć to ostatecznie oni podejmują decyzję - mówi Ewa Lech z biura Głównego Lekarza Weterynarii.
Premier Marcinkiewicz zapewnia, że w budżecie są wystarczające środki na walkę z ptasią grypą. Mają one pochodzić z tegorocznej rezerwy celowej i z niewykorzystanej rezerwy budżetowej z roku 2005. Środki finansowe z rezerw celowych zostaną przeznaczone m.in. na system badań martwego ptactwa i przygotowanie odpowiednich działań w przypadku ewentualnego stwierdzenia wirusa ptasiej grypy.
Zarażona Europa
Wirus grypy omija na razie Polskę. Do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach trafia codziennie od kilku do kilkudziesięciu próbek padłych ptaków. Przypadki grypy u dzikiego ptactwa stwierdzono już m.in. w europejskiej części Federacji Rosyjskiej, na Ukrainie, w Chorwacji, Rumunii, Bułgarii, we Włoszech, Grecji, Turcji, na Cyprze, w Niemczech i Słowenii, w Austrii i na Węgrzech.
Wczoraj potwierdzono wirus u martwego łabędzia znalezionego na Chorwacji. Stwierdzono też siódmy przypadek w Grecji. Istnieje podejrzenie choroby u dwóch padłych ptaków na Słowacji.