Żadnych większych zmian, a jeżeli już to nie powszechne i nie przymusowe. Taką przyszłość KRUS-u widzi resort rolnictwa. Ale to na razie dość odległa wizja. Sejm kończy prace nad ostatecznymi zmianami w rolniczym systemie ubezpieczeń społecznych.
Tzw. mała reforma KRUS-u na ostatniej prostej. Emocji politycznych nie było, ani w Sejmie, ani tym bardziej w Senacie. Cel rządu był jasny.
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa: aby grupa około 15 tysięcy gospodarstw zapłaciła większą składkę, bo często nasi rolnicy mówili, dlaczego jak mam 15 – 20 hektarów mam płacić tyle samo jak ci, którzy mają 200 – 300 hektarów.
Zmiany wejdą w życie od 1 października, bo wokół sprawy panuje ponadpartyjna zgoda. Opozycja mimo zastrzeżeń poprzez rządowy projekt.
Andrzej Babalski – poseł PiS: jeśli podniesiemy składki dla rolników, którzy mają powierzchnię gospodarstw powyżej 50 hektarów, to powinny być też większe świadczenia dla nich.
Pytanie co dalej? Większych zmian w KRUS-ie, czytaj większych oszczędności, domaga się Platforma Obywatelska oraz przedsiębiorcy z BCC. Sprawą „uprzywilejowania” rolników ma także się zająć Trybunał Konstytucyjny. Ministerstwo rolnictwa studzi ten zapał.
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa: nie można robić takich reform systemowych w ciągu miesiąca czy roku. To musi być proces zaplanowany na wiele, wiele lat.
Jak za kilka lat miałaby wyglądać duża reforma KRUS-u? Przede wszystkim nie byłaby obowiązkowa. Rolnicy mogliby wybrać sposób naliczania wysokości składek.
Artur Ławniczak – wiceminister rolnictwa: damy możliwość albo ryczałt, albo naliczanie dochodu wedle standardowej nadwyżki bezpośredniej, albo podatek dochodowy.
W tym roku dotacja budżetu państwa do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego wyniesie 16 miliardów złotych.
7913448
1