Pomysły polityków doprowadzają ludzi do białej gorączki -pisze FAKT.pl. Nie inaczej jest w przypadku propozycji, by kradzież do wysokości 1000 złotych nie była przestępstwem, a jedynie wykroczeniem. – Czyli bezkarnie będzie można ukraść moją emeryturę? – pyta Barbara Grzeszczak z Elbląga.
Pani Barbara jest na emeryturze. Dostaje co miesiąc z ZUS niespełna tysiąc złotych. Jej świadczenie mieści się więc w granicach, które politycy z policją i prokuraturą chcą przestać nazywać przestępstwem. Po co? Bo ma być taniej dla państwa, niby szybciej.
Faktycznie chodzi jednak o statystykę. Od razu o nawet 150 tysięcy spadłaby liczba przestępstw. W dodatku tych, które najtrudniej wykryć organom ścigania. Poprawią się więc także statystyki wykrywalności przestępstw. Jeśli prawo się zmieni tak, jak chce prokurator generalny Andrzej Seremet (54 l.), złodziejowi, który ukradnie rzecz o wartości poniżej 1000 złotych będzie grozić jedynie grzywna. Jego rzecznik Mateusz Martyniuk tłumaczy, że dla obywatela to drugorzędne, czy padł ofiarą przestępstwa czy wykroczenia. Podobnie mówi policja.
– Złodzieje będą szybciej trafiali przed sąd – zapewnia Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. – To granda, bo po prostu nikt ich nie będzie szukał – oburza się Barbara Grzeszczak.