Tak źle z wodą w Polsce nie było od kilkudziesięciu lat. Na głównych rzekach notuje się niski stan wód. Na przykład Wisła, według prognoz, dziś znów obniży poziom o 2 centymetry. Na wodowskazach w Warszawie osiągnie poziom 76 centymetrów.
Według specjalistów, na Podkarpaciu nie będzie konieczności racjonowania wody, chociaż w wypadku utrzymywania się bezdeszczowej aury - przez 2-3 tygodnie - trzeba będzie o wodę dbać.
Możemy mówić o podlewaniu ogródków działkowych, o mniejszym zakresie mycia samochodów, czy też o zraszaniu - mówi Stanisław Szynalik z podkarpackiego centrum zarządzania kryzysowego.
W podkarpackich dopływach Wisły - Wisłoku, Wisłoce i Sanie - poziom wody jest najniższy od 1965 roku. Takich notowań w ostatnim okresie nie było. Woda i paruje i nie przybywa jej z małych źródełek. Te źródełka w terenach podgórskich powysychały, a przyborów nie ma - dodaje Szymalik.
Prawdziwym zbawieniem byłyby obfite deszcze. Według meteorologów z zachodu zbliża się niż, który przyniesie na południu kraju burze, a opady mogą być dość intensywne. Nie poprawią one zdecydowanie naszej gospodarki wodnej, ale mogą zahamować dalszy spadek wód. Z drugiej strony trzeba być jednak ostrożnym. Wystarczy przypomnieć, że katastrofalna powódź sprzed 2 lat zaczęła się właśnie od burz z niespotykanymi dotąd ulewami.